30 paź 2010

PETER ZUMTHOR - RDZEŃ PIĘKNA (1991)

    Dwa tygodnie temu słuchałem audycji radiowej o poecie Williamie Carlosie Williamsie. Audycja nosiła tytuł 'Rdzeń Piękna' (Hard Core of Beauty). To wyrażenie przykuło moją uwagę. Podoba mi się idea rdzenia piękna i kiedy myślę o architekturze, to skojarzenie piękna i rdzenia jest mi dziwnie znajome. Williams miał powiedzieć 'maszyna jest rzeczą, która nie posiada żadnych zbędnych elementów'. Myślę, że wiem o co mu chodziło. Do tej myśli nawiązuje Peter Handke kiedy mówi, że piękno ukryte jest w rzeczach naturalnych, które wyrosły nie przenosząc żadnych znaków ani wiadomości i kiedy dodaje, że jest zirytowany, kiedy nie może odkryć, od-kryć, znaczenia rzeczy dla samego siebie.  

26 paź 2010

CHRISTOPHER ALEXANDER - MIASTO NIE JEST DRZEWEM (1965)

     Drzewo o którym mowa w tytule nie jest zielonym, liściastym drzewem.. To nazwa dla myślowego wzorca. ‘Półsieć’ (semi-lattice) to nazwa dla innego, bardziej złożonego wzorca.
    Chcąc związać te dwa abstrakcyjne wzorce z naturą miasta, muszę odwołać się najpierw do pewnego prostego przypadku. Chciałbym nazwać miasta, które rozwijały się mniej lub bardziej spontanicznie na przestrzeni wielu lat miastami naturalnymi. I chciałbym także nazwać miasta i części miast, które zostały stworzone za jednym zamachem przez projektantów miastami sztucznymi. Siena, Liverpool, Kioto, Manhattan to przykłady miast naturalnych. Levittown, Chandigarh i nowe miasta brytyjskie to przykłady miast sztucznych.
    Zbyt wielu dzisiejszych projektantów zdaje się tęsknić za fizycznymi aspektami przeszłości zamiast szukać abstraktu zasad porządkujących i regulujących dawne miasta, którego współczesna urbanistyka nie potrafiła jeszcze wytworzyć.

23 paź 2010

ROBERT VENTURI - ZŁOŻONOŚĆ I SPRZECZNOŚĆ W ARCHITEKTURZE (1966)

    Architektura Niebezpośrednia - Manifest
   
    Lubię złożoność i sprzeczność w architekturze. Nie lubię niespójności i arbitralności niekompetentnej architektury, ani cennych zawiłości malarskiego podejścia ekspresjonistów. Mówię natomiast o złożonej i pełnej sprzeczności architekturze opartej na bogactwie dwuznaczności współczesnego doświadczenia, doświadczenia związanego ze sztuką. Wszędzie, poza architekturą, złożoność i sprzeczność zostały już przyswojone - od dowodu na niezgodność w matematyce Gödla po analizę 'trudnej' poezji Eliota i definicję paradoksalnej wartości malarstwa Albersa.

8 paź 2010

VALERIO OLGIATI - ROZMOWA ZE STUDENTAMI (2008)

Pytanie: Co najbardziej wpłynęło na Pana jako na architekta i co jest dla Pana największą wartością jeżeli mówimy o architekturze? Jaka jest największa różnica pomiędzy Pańskim pokoleniem, urodzonym po koniec lat pięćdziesiątych a pokoleniem studentów urodzonych w późnych latach osiemdziesiątych?
Valerio Olgiati: Największą różnicą pomiędzy mną a wami jest to, że ja żyję dla architektury. Mógłbym dosłownie zginąć dla architektury. To jest prawdopodobnie największa różnica. Jednak nie chciałbym kontynuować tego argumentu. (...) Uważam, że wszystko w architekturze ma przyczynę. Uważam, że bardzo ważne jest abyście wiedzieli co znaczy "przyczyna" w architekturze. Przyczyna w architekturze nie powinna być interpretowana jako prosty przepis, idea wyjaśniająca wszystko. Dla przykładu: jeżeli człowiek idzie przez budynek, to jest ważne, aby nie było pełnego wyjaśnienia, co dzieje się jeżeli człowiek idzie przez budynek. Nie przemawia to do was bezpośrednio, ponieważ budynek nie mówi wam dokładnie co się dzieje. Nie uważam, aby artystyczna strona budynku była predystynowana do komunikowania się w ten sposób. Są inne formy wiedzy w których to rzeczywiście mogłoby być celem. Myślę, że to jedna z najważniejszych rzeczy jakie powinniście wiedzieć jako architekci. Sugeruję wam, żebyście jako architekci, rozumiejąc w pełni swoje możliwości, projektując budynek sprawiali, aby ten budynek nie był w całości zrozumiały przez intelekt ludzi go odwiedzających. Ich zdolności percepcji nie powinny tworzyć pełnego konceptu tego, czego doświadczają. Jeżeli założymy, że ludzie będą w stanie stworzyć pełną wizję budynku, będzie on w moim mniemaniu bezwartościowy. Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno - nie chodzi mi o chaos, nieporządek i zamieszanie, które też nie są architekturą. Jest to jedna z największych lekcji jakich musicie się nauczyć jako architekci - wasza architektura nie jest w pełni zdolna do bycia zrozumianą. Tak naprawdę o dobrym budynku świadczy to, czy może być w pełni zrozumiany, czy nie. To jest prawdopodobnie najtrudniejsza rzecz do przyswojenia dla architektów. Zanim zostaniecie architektami musicie ten fakt zaakceptować. Ja sam też musiałem go zaakceptować ponieważ byłem uczony przez profesorów związanych z modernizmem, uczących specyficznej, modernistycznej architektury. Byliśmy zwolennikami funkcjonalizmu. Niezdolność do uzyskania kompletnej przejrzystości idei była postrzegana jako słabość. Spoglądając w przeszłość widzę, że większość profesorów nie rozumiała podstawowych ideałów architektury.

CHRISTIAN NORBERG-SCHULZ - BYCIE, PRZESTRZEŃ I ARCHITEKTURA (1971)

Dom

    Prywatne przestrzenie, które znajdujemy na wspólnym poziomie miejskim, to domy w najpełniejszym znaczeniu tego słowa. Dom naprawdę wprowadza nas do środka i ucieleśnia sobą potrzebę usytuowania. Są jednak także budynki, które mają charakter publiczny. Oznacza to, że albo pozostają częścią poziomu miejskiego, albo że domenę publiczną uznaje się za przedłużenie prywatnego świata. W tym drugim przypadku można powiedzieć, że człowiek "zamieszkuje" w budynkach publicznych tak samo, jak we własnym domu. Innymi słowy, koncepcja 'domu' może mieć zmienny zakres. Rzeczywiście, niektóre formy życia nadają największe znaczenie wspólnemu, publicznemu środowisku; mieszkańcy zamieszkują  razem jako jedna wielka społeczność. Natomiast gdzie indziej z kolei podstawowym elementem jest dom rodziny. Jednak w obu przypadkach w pełni wyrażona zostaje podstawowa funkcja zamieszkiwania. Heidegger mówi:
Co z kolei znaczy budowanie? Staro-górno-niemieckie słowo używane na określenie budowania, 'buan', oznacza 'mieszkać'. To zaś znaczy: pozostawać, przebywać...Co znaczy z kolei: 'ich bin'? Dawne słowo 'bauen' (budować), do którego przynależy 'bin', odpowiada 'ich bin', 'du bist' oznacza 'ja mieszkam', 'ty mieszkasz'. Sposób, w jaki ty jesteś i w jaki ja jestem, sposób, w jaki my, ludzie, jesteśmy na ziemi, to 'buan', zamieszkiwanie... Zamieszkiwanie jest jednak podstawowym rysem bycia.
(M. Heidegger, Budować, mieszkać, żyć)   

5 paź 2010

ADOLF LOOS - ORNAMENT I ZBRODNIA (1908)

    W skłonności do ozdabiania twarzy i otoczenia należy upatrywać początku sztuk pięknych. To dziecięce gaworzenie malarstwa. Cała sztuka jest erotyczna, a pierwszym ornamentem był krzyż, który wywodził się z erotyki.
     To pierwsze dzieło sztuki i pierwszy akt artystyczny, który pierwszy twórca, dla rozładowania emocji, starał się wyrazić, rozsmarowując kolory na ścianie. Pozioma linia: leżąca kobieta. Pionowa linia: wchodzący w nią mężczyzna. Człowiek, który to stworzył, czuł taki sam popęd jak Beethoven komponujący swoją "IX Symfonię", gdyż, tak jak Beethoven był w tym samym niebie tworząc swoje dzieło. Jednak współcześnie człowiek, który rysuje na ścianach symbole erotyczne, żeby sprostać swojemu wewnętrznemu popędowi, jest albo przestępcą, albo degeneratem.