BUNT I UPADEK WYDZIAŁÓW ARCHITEKTURY
Kiedy wybuchły protesty studenckie - co było najważniejszym wydarzeniem politycznym od końca II Wojny Światowej - wydziały architektury natychmiast znalazły się w awangardzie tego ruchu. Na wielu uniwersytetach w Europie i na całym świecie studenci architektury jako pierwsi domagali się radykalnych zmian systemowych i odnowy metod nauczania.
Stało się tak, ponieważ spośród wszystkich, to właśnie wydziały architektury długo pozostawały pod kontrolą profesorów, w interesie których, leżała tylko obrona szkół przed nowymi koncepcjami (w architekturze nowościami nazywane są koncepcje sprzed co najmniej 50-ciu lat). Konflikt wybuchł z wielką siłą, uniwersytet był przecież ostatnim bastionem starego porządku. Konserwatyści jednoznacznie i precyzyjnie zakreślili swoje terytorium, dlatego plany odnowy wydawały się równie jednoznaczne i precyzyjne. Ale po początkowym etapie żarliwego oporu, nauczyciele akademiccy zaczęli się zastanawiać, czy nowe koncepcje naprawdę stanowią zagrożenie, zwłaszcza, że zaakceptowano je już na wszystkich poziomach władzy. Ich zasadność uznali nawet urzędnicy państwowi i deweloperzy. Właśnie ta powszechna zgoda zrodziła podejrzenie, jakoby młode pokolenie straciło przynależną mu agresję. Nauczyciele akademiccy z rozsądku zaakceptowali tę koncepcję, wykonując godny podziwu piruet - zmienili dawny układ, obracając go wokół jego własnej osi. Przejęcie najmniej szkodliwych elementów nowego języka - i akceptacja kilku najmniej groźnych propagatorów tych nieszkodliwych treści - pozwoliło w dużej mierze ocalić stary system. Rynek nieruchomości miał w odpowiednim czasie i w innych okolicznościach wprowadzić w życie tę skazaną na sukces strategię. Jednak wszystko skończyło się wielką porażką.
Kiedy wybuchły protesty studenckie - co było najważniejszym wydarzeniem politycznym od końca II Wojny Światowej - wydziały architektury natychmiast znalazły się w awangardzie tego ruchu. Na wielu uniwersytetach w Europie i na całym świecie studenci architektury jako pierwsi domagali się radykalnych zmian systemowych i odnowy metod nauczania.
Stało się tak, ponieważ spośród wszystkich, to właśnie wydziały architektury długo pozostawały pod kontrolą profesorów, w interesie których, leżała tylko obrona szkół przed nowymi koncepcjami (w architekturze nowościami nazywane są koncepcje sprzed co najmniej 50-ciu lat). Konflikt wybuchł z wielką siłą, uniwersytet był przecież ostatnim bastionem starego porządku. Konserwatyści jednoznacznie i precyzyjnie zakreślili swoje terytorium, dlatego plany odnowy wydawały się równie jednoznaczne i precyzyjne. Ale po początkowym etapie żarliwego oporu, nauczyciele akademiccy zaczęli się zastanawiać, czy nowe koncepcje naprawdę stanowią zagrożenie, zwłaszcza, że zaakceptowano je już na wszystkich poziomach władzy. Ich zasadność uznali nawet urzędnicy państwowi i deweloperzy. Właśnie ta powszechna zgoda zrodziła podejrzenie, jakoby młode pokolenie straciło przynależną mu agresję. Nauczyciele akademiccy z rozsądku zaakceptowali tę koncepcję, wykonując godny podziwu piruet - zmienili dawny układ, obracając go wokół jego własnej osi. Przejęcie najmniej szkodliwych elementów nowego języka - i akceptacja kilku najmniej groźnych propagatorów tych nieszkodliwych treści - pozwoliło w dużej mierze ocalić stary system. Rynek nieruchomości miał w odpowiednim czasie i w innych okolicznościach wprowadzić w życie tę skazaną na sukces strategię. Jednak wszystko skończyło się wielką porażką.