5 maj 2012

PAUL KLEE - Z DZIENNIKÓW (1898—1918)


lipiec 1905

  Ze sztuką „czystą" sprawa nie przedstawią się tak prosto, jak to stwierdza dogmat. Rysunek nie jest ostatecznie tylko rysunkiem, bez. względu na to, jak samodzielny charakter by mu się nadało. Jest symbolem, a im głębiej linie projekcyjne powstałe w wyobraźni wnikają, w wyższe wymiary, tym lepiej. W tym sensie nigdy nie będę czystym artystą.plastykiem, o jakim mówi dogmat. My, istoty wyższego rzędu, jesteśmy również boskimi tworami o doskonałym mechanizmie, a mimo to duch i dusza kontaktują się z zupełnie innymi wymiarami.
  Oskar Wilde: „Wszelka sztuka jest zarazem powierzchnią i symbolem".

  Temat sam w sobie na pewno jest martwy. W temacie na pierwszy plan występuje uczucie. Przewaga tematów erotycznych nie jest wyłączną specjalnością Francuzów; tematy te są uprzywilejowane raczej dlatego, iż szczególnie sprzyjają uczuciu. [...]


grudzień 1905

   [...] Nieprawda, że tylko pielmy przedmiot jest dopuszczalny w sztuce! Piękno, które, być może, jest nieodłączne od sztuki, odnosi się nie do przedmiotu, ale do ukształtowania plastycznego. Tak a nie inaczej sztuka pokonuje brzydotę, nie ustępując jej z drogi.

listopad 1908

   Malarstwo naturalistyczne, które uprawiam wciąż jeszcze dla zachowania zasadniczej orientacji i jako ćwiczenie, ma przede wszystkim tę wadę, że brak w nim miejsca dla moich zdolności twórczych w zakresie linii. Właściwie nie ma linii jako takich, linie powstają tylko jako granice różnych plam walorowych lub barwnych. Barwnymi i walorowymi plamami można utrwalić każde wrażenie natury w najprostszy sposób, świeżo i bezpośrednio.

   Linia jako taka tylko wtedy mogłaby występować w tym ściśle naukowo-naturalistycznym malarstwie, gdyby nie uwzględniało się koloru, a więc w malarstwie walorowym zamiast granicy między kolorami przy zetknięciu się dwóch płaszczyzn barwnych o tym samym walorze a różnej jakości koloru w naturze.
   Dzieło sztuki wykracza poza naturalizm tam, gdzie, jak w rysunkach i obrazach van Gogha i w grafice Ensora, linia występuje jako samodzielny element artystyczny. U Ensora, w jego utworach graficznych, godne uwagi są układy linii leżących obok siebie.
   W ogóle dopiero tutaj widzę możliwości zdobycia miejsca dla mojej linii. Znajduję wyjście ze ślepego zaułka ornamentyki, gdzie znalazłem się pewnego dnia 1907 roku.
   Świeżo pokrzepiony studiami z natury mogę zdobyć się na odwagę powrotu na mój pierwotny teren improwizacji psychicznej. Na tym terenie, tylko całkiem pośrednio krępowany wrażeniami natury, mogę się znów odważyć na kształtowanie tego, co ciąży na duszy. Notować przeżycie, które nawet ciemną nocą mogłoby przemienić się w linię. Czekają tu od dawna możliwości twórcze, zarzucone tylko niegdyś z lęku wywołanego samotnością. Teraz moja czysta osobowość przyjdzie do głosu, będzie mogła korzystać z najpełniejszej swobody.

1909

   Poza tym widziałem w „Secesji" osiem obrazów Cezanne'a. To mi pedagog par excellence, o wiele bardziej nauczyciel niż van Gogh.
   Znam dobrze harfę Eola — wdzięczny sposób, aby rozbrzmiewać w duszy! Znam dobrze etos właściwe tej sferze.
   Znam dobrze również patetyczny obszar muzyki i bez trudu przychodzi mi wynajdywać dla niego analogie z dziedziny plastyki.
   Tylko że w obecnej chwili wcale mi ich nie potrzeba. Przeciwnie, chciałbym być prosty jak piosenka ludowa. Chciałbym być naiwnie zmysłowy, z otwartym.spojrzeniem. Etos niech czeka w oddali. Nic nie nagli. Patos powinien zostać przezwyciężony. Po co trapić się ucieczką do radosnej doczesności?
   Trudność polega tylko na tym, aby przebyć minione etapy rozwoju, ale — „trzeba!"

marzec 1910

   A oto jeszcze jedno, wręcz rewolucyjne, odkrycie: rzeczą ważniejszą niż natura i jej studium jest skupienie się na zawartości pudła z farbami. Muszę kiedyś nauczyć się swobodnie improwizować na tym instrumencie, jakim są stojące obok siebie naczyńka z akwarelą.

środa, dn. 15 kwietnia 1914

    [...] Szczęśliwa godzina! Louis widzi smakołyki kolorystyczne, a ja je mam utrwalić, ponieważ jakoby tak dokładnie to potrafię. Rzucam teraz robotę. Coś przenika mnie, głęboko i łagodnie, czuję to i staję się tak pewny, bez wysiłku. Kolor mnie posiadł. Nie muszę za nim gonić. Posiadł mnie na zawsze, wiem o tym. Oto sens szczęśliwej godziny: ja i kolor to jedno. Jestem malarzem.

1915

    [...] Abstrakcja.
    Niesłychanie jest chłodny romantyzm tego stylu bez patosu.
    Im bardziej okropny jest ten świat (jak właśnie teraz), tym bardziej abstrakcyjna jest sztuka, podczas gdy świat szczęśliwy rodzi sztukę związaną z ziemią.
    Nastał teraz moment przejścia z wczoraj do dziś. W wielkiej kopalni form leżą gruzy, do których jesteśmy jeszcze częściowo przywiązani. Stanowią materiał dla abstrakcji. Skład fałszywych elementów, z których będziemy tworzyć nieczyste kryształy.
   Tak jest dzisiaj [...]

lipiec 1917

    [...] Wszystko, co przemija, jest tylko metaforą. To, co widzimy, jest propozycją, możliwością, hipotezą roboczą. U podstaw leży rzeczywista prawda, zrazu niedostrzegalna. Kolorystycznie, pociąga nas nie oświetlenie, lecz światło. .Światło i cień to świat graficzny. Rozproszona jasność lekkiego zamglenia bogatsza jest w zjawiska niż słoneczny dzień. Przejrzysta warstwa mgły na moment przed przebiciem się słońca. Trudno to odmalować, bo chwila jest tak przelotna. Musi zapaść w duszę. Forma musi się stopić w jedno z poglądem na świat.
   Zwykły ruch wydaje się nam banalny. Element czasu można wyeliminować. Wczoraj i jutro są równoczesne. Do pewnego stopnia zaspokaja tę potrzebę polifonia w muzyce. Kwintet taki jak w Don Giovannim jest nam bliższy niż epicki ruch w Tristanie. Mozart i Bach są nowocześniejsi niż wiek XIX. Gdyby można było przezwyciężyć w muzyce element czasu przez przenikający do świadomości ruch wsteczny, mógłby jeszcze nastąpić nowy rozkwit.
   Badamy dziedzinę formy, by się nauczyć osiągania wyrazu i by pogłębić wiedzę o duszy ludzkiej. Filozofia ma jakoby skłonność do sztuki; początkowo byłem zdumiony, czego to się oni nie dopatrywali. Bo ja myślałem tylko o formie, reszta wynikała sama przez się. Rozbudzona świadomość tej „reszty" bardzo mi się jednak przydała i pozwoliła na większą różnorodność w twórczości. Gdy przebrnąłem zwycięsko przez sprawy formalne, mogłem się nawet stać na nowo ilustratorem idei. I wtedy nie było już dla mnie sztuki abstrakcyjnej. Pozostało tylko abstrahowanie od tego, co przemija. Przedmiotem był świat, chociaż nie ten widzialny.
    Malarstwo polifoniczne ma tę wyższość nad muzyką, że element czasu jest tu raczej przestrzenny. W jeszcze większym stopniu występuje tu pojęcie równoczesności. Aby unaocznić ruch wsteczny, który wymyśliłem dla muzyki, wskażę na odbicie w bocznych oknach jadącego tramwaju. Delaunay, biorąc w malarstwie za przykład fugę, próbował przesunąć akcent w obrazie na element czasu za pomocą nieprawdopodobnie długiego formatu.



z  "Artyści o sztuce"

1 komentarz:

  1. "Tylko że w obecnej chwili wcale mi ich nie potrzeba. Przeciwnie, chciałbym być prosty jak piosenka ludowa. Chciałbym być naiwnie zmysłowy, z otwartym.spojrzeniem. Etos niech czeka w oddali. Nic nie nagli. Patos powinien zostać przezwyciężony. Po co trapić się ucieczką do radosnej doczesności?
    Trudność polega tylko na tym, aby przebyć minione etapy rozwoju, ale — „trzeba!"

    jak sie wyzbyc patosu?

    OdpowiedzUsuń