I kto zdobędzie miasto nawykłe do wolności, a nie zburzy go, niechaj się strzeże, aby sam przez nie zniszczony nie byt, ponieważ imię wolności służy za pokrywkę powstania, a pamięci starodawnych urządzeń nie zaćmią ani dobrodziejstwa, ani długość czasu. Jakie by kolwiek środki przedsiębrano, o ile tylko mieszkańcy nie ulegną rozbiciu i rozproszeniu, starodawne imię i starodawne urządzenia zawsze wypłyną na wierzch.
Niccolo Machiavelli, Książę
Kapitalistyczna produkcja zjednoczyła przestrzeń, która nie jest już ograniczona przez społeczeństwa znajdujące się na zewnątrz niej. Zjednoczenie to jest równocześnie ekstensywnym i intensywnym procesem banalizacji. Nagromadzenie towarów produkowanych seryjnie dla abstrakcyjnej przestrzeni rynku, które powinno przełamać wszystkie bariery legalne i regionalne oraz wszystkie średniowieczne ograniczenia cechowe, które utrzymywały jakość produkcji rzemieślniczej, powinno również załamać autonomię i jakość miejsc. Ta potęga ujednolicenia jest ciężką artylerią, która zburzyła wszystkie chińskie mury.
Po to, żeby coraz bardziej utożsamiać się ze sobą, żeby jak najbardziej przybliżyć się do nieruchomej monotonii, wolna przestrzeń towaru jest od tej pory w każdym momencie modyfikowana i odbudowywana.
Społeczeństwo, które obala dystans geograficzny, wprowadza dystans wewnątrz siebie, w postaci spektakularnego rozdzielenia. Podprodukt cyrkulacji towarów, którym jest cyrkulacja ludzka uznana za konsumpcję, czyli turystyka, sprowadza się w istocie do przyjemności zwiedzania tego, co stało się banalne. Ekonomiczna organizacja zwiedzania różnych miejsc jest sama przez się gwarancją ich równowartości. Ta sama modernizacja, która odebrała podróży czas, odebrała jej również
realność przestrzeni.
Społeczeństwo, modelując całe swe otoczenie, wytworzyło specjalną technikę wypracowywania konkretnej bazy dla całości tych przedsięwzięć: swoje terytorium. Urbanistyka jest owym wzięciem w posiadanie naturalnego ludzkiego otoczenia przez kapitalizm, którego logika rozwoju polega na absolutnej dominacji, i który zatem może i musi odtworzyć teraz całość przestrzeni jako swą własną dekorację.
Kapitalistyczna potrzeba, zaspokojona w urbanistyce przez zamrożenie życia, może się wyrazić - używając terminologii Heglowskiej - jako absolutna przewaga „pokojowej koegzystencji w przestrzeni” nad „niespokojnym stawaniem się w następstwie czasu”.
Jeżeli wszystkie siły techniczne ekonomii kapitalistycznej mają być rozumiane jako siły sprawcze rozdzielenia, w wypadku urbanistyki mamy do czynienia z wyposażeniem ich bazy ogólnej, z obróbką gruntu, który odpowiada ich rozwojowi; z samą techniką rozdzielenia. Urbanistyka jest nowoczesnym spełnieniem nieustannego przedsięwzięcia, którym jest utrzymanie władzy klasowej; jest utrwaleniem atomizacji pracowników, których miejskie warunki produkcji niebezpiecznie zgromadziły. Nieustanna walka, którą trzeba było prowadzić przeciw wszystkim możliwym aspektom tego spotkania, znajduje w urbanistyce swój uprzywilejowany teren. Wysiłki wszelkiej zainstalowanej władzy, poczynając od doświadczeń Wielkiej Rewolucji Francuskiej, zmierzające do utrzymania coraz większego porządku na ulicy, doprowadzą w końcu do unicestwienia ulicy. „W połączeniu ze środkami masowej komunikacji o dalekim zasięgu odosobnienie ludności okazało się dużo skuteczniejszym środkiem kontroli” - stwierdza Lewis Mumford w książce Miasto poprzez historię, opisując „świat, odtąd jednokierunkowy”. Ale ogólny kierunek ku odosobnieniu, który jest rzeczywistością urbanistyki, musi również zawierać kontrolowaną integrację pracowników według możliwych do zaplanowania potrzeb produkcji i konsumpcji. Zintegrowanie z systemem pozwoli odzyskać odosobnione jednostki jako jednostki razem odosobnione: fabryki jako domy kultury, miasteczka wakacyjne jako „wielkie zbiorowiska” są specjalnie organizowane dla celów tej pseudowspólnoty, która towarzyszy odosobnionej jednostce również w komórce rodzinnej: rozpowszechnione wykorzystanie odbiorników spektakularnego przekazu sprawia, że odosobnienie jest zaludnione dominującymi obrazami - obrazami, które tylko w tym odosobnieniu osiągają całkowitą potęgę.
Po raz pierwszy nowa
architektura, która we wszystkich poprzednich epokach służyła zadowoleniu klas
panujących, jest bezpośrednio przeznaczona dla biednych. Ubóstwo formalne na
równi z gigantycznym rozprzestrzenieniem tego nowego doświadczenia
mieszkaniowego wynika z ich masowego charakteru, który jest zawarty zarówno w ich przeznaczeniu,
jak w nowoczesnych warunkach konstrukcji. Autorytarna decyzja, która abstrakcyjnie
zagospodarowuje terytorium, czyniąc z niego terytorium abstrakcji, jest oczywiście
w centrum owych nowoczesnych warunków konstrukcji. Ta sama architektura pojawia
się wszędzie tam, gdzie rozpoczyna się uprzemysłowienie kraju dotychczas
zacofanego, jako przestrzeń odpowiadającą nowemu sposobowi społecznej egzystencji,
którą należy tu zaszczepić. Równie wyraźnie jak w kwestiach uzbrojenia
termojądrowego lub przyrostu naturalnego - który osiągnął już możliwość manipulacji dziedzicznością - przekroczony próg wzrostu materialnej władzy społeczeństwa oraz opóźnianie świadomego opanowania tej władzy są wystawione na pokaz w urbanistyce. Obecny moment jest już momentem samozniszczenia środowiska miejskiego. Rozproszenie miast po terytorium kraju pokrytym „bezkształtnymi skupiskami miejskich odpadków” (Lewis Mumford) zostaje natychmiast poddane wymogom konsumpcji. Dyktatura samochodu, czołowego produktu pierwszej fazy towarowej obfitości, wpisała się w teren, nad którym zapanowała autostrada, przemieszczając dawne
centra i powodując coraz dalej idące rozproszenie. Równocześnie elementy
niedokończonej reorganizacji miejskiej tkanki polaryzują się tymczasowo wokół
„fabryk dystrybucji”, którymi są gigantyczne supermarkety wzniesione w ogołoconej
przestrzeni na cokołach parkingów; i te świątynie pospiesznej konsumpcji umykają w ruchu
odśrodkowym, który je spycha w miarę tego, jak z kolei same stają się one
drugorzędnymi i przeciążonymi centrami, ponieważ spowodowały częściową zmianę
aglomeracji. Ale techniczna organizacja konsumpcji jest tylko pierwszym
planem ogólnego rozkładu, który doprowadził miasto do konsumpcji samego siebie.
Historia ekonomiczna, która rozwijała się wyłącznie wokół
przeciwstawienia miasto-wieś, osiągnęła stadium sukcesu, który za jednym
zamachem unieważnił oba te terminy. Obecny paraliż totalnego rozwoju
historycznego, na rzecz wyłącznego dążenia do niezależnego ruchu ekonomii nie
czyni z momentu zniknięcia zarówno miasta, jak wsi okazji do przezwyciężenia ich rozdzielenia, ale
prowadzi je do równoczesnego upadku. Wzajemne zużycie wsi i miasta - wytwór
osłabienia ruchu historycznego, poprzez który istniejąca rzeczywistość miejska
powinna być przezwyciężona - objawia się w eklektycznej mieszance jej
zdekomponowanych elementów, która pokrywa strefy najbardziej uprzemysłowione.
Historia powszechna
urodziła się w miastach, i stała się dorosła w momencie decydującego zwycięstwa
miasta nad wsią. Za jedną z największych rewolucyjnych zasług burżuazji Marks
uważa fakt, że „poddała ona wieś miastu”, którego powietrze emancypuje. Ale jeśli historia miasta
jest historią wolności, to jest ona również historią tyranii administracji
państwowej, która kontroluje wieś i samo miasto. Miasto mogło być dla
historycznej wolności jedynie terenem walki, lecz nie obszarem jej posiadania.
Miasto jest środowiskiem historii, ponieważ skupia zarazem
władzę społeczną, umożliwiającą historyczne przedsięwzięcie, i świadomość
przeszłości. Obecna tendencja do likwidacji miasta wyraża jedynie w inny sposób
opóźnienie w opanowaniu ekonomii przez historyczną świadomość oraz jednoczenie
się społeczeństwa odzyskującego władzę, która się od niego odłączyła.
„Wieś ukazuje właśnie przypadek przeciwny: odosobnienia i rozdzielenia” (Ideologia niemiecka). Urbanistyka, niszcząc miasta, rekonstruuje pseudowieś, w której zatraciły się zarówno naturalne stosunki dawnej wsi, jak bezpośrednie i bezpośrednio podane w wątpliwość stosunki społeczne miasta historycznego. Jest to sztuczne chłopstwo, nowo wykreowane przez warunki mieszkaniowe i spektakularną kontrolę na obecnych „terenach zagospodarowanych”. Rozproszenie w terenie i ograniczona mentalność, które zawsze przeszkadzały chłopom w podjęciu niezależnej akcji i w utwierdzeniu się jako twórcza siła historyczna, stają się na nowo ich cechą charakterystyczną jako producentów: dynamika świata, który sami wytwarzają, jest poza ich zasięgiem w tym samym stopniu, co naturalny rytm pracy w społeczeństwach rolniczych. Ale skoro to chłopstwo, które było niezachwianą podstawą „wschodniego despotyzmu” i którego samo rozdrobnienie prowokowało biurokratyczną centralizację, pojawia się na nowo jako wytwór warunków powodujących rozrastanie się nowoczesnej biurokracji państwowej, jego apatia musi być teraz historycznie wytwarzana i podtrzymywana; naturalna ignorancja ustąpiła miejsca zorganizowanemu spektaklowi błędu. „Nowe miasta” technologicznego pseudochłopstwa z całą oczywistością wpisują się w teren zerwania z czasem historycznym, na którym zostały zbudowane. Ich dewizą może być: „Tutaj nigdy nic się nie zdarzy, i nic się tu nigdy nie zdarzył o”. Jest tak dlatego, że historia, którą trzeba wyzwolić, w miastach nie została jeszcze wyzwolona i że siły nieobecności historii zaczynają komponować własny, jedyny w swoim rodzaju pejzaż.
Historia, która zagraża temu odchodzącemu światu jest również siłą, która może podporządkować przestrzeń przeżywanemu czasowi. Rewolucja proletariacka jest ową krytyką ludzkiej geografii, poprzez którą jednostki i wspólnoty mają konstruować krajobrazy i zdarzenia obejmujące w posiadanie nie tylko ich pracę, ale i całą ich historię. W tej ruchomej przestrzeni gry i w swobodnie wybranych wariantach jej reguł może się odnaleźć autonomia miejsca, która nie oznacza niewolniczego przywiązania do ziemi, i w ten sposób wprowadzić rzeczywistość podróży oraz życia rozumianego jako podróż i odnajdującego w niej cały swój sens.
Najbardziej rewolucyjna idea na temat urbanistyki nie jest urbanistyczna, technologiczna lub estetyczna. Jest to decyzja całkowitego przetworzenia terytorium według potrzeb władzy Rad robotniczych, według antypaństwowej dyktatury proletariatu oraz wykonawczego dialogu. I władza Rad, która może stać się rzeczywista jedynie poprzez zmianę całości istniejących warunków - nie będzie mogła sobie wyznaczyć najmniejszego nawet zadania, o ile chce być uznana i uznać samą siebie w swoim świecie.
źródło: Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu, tłum. Anka Ptaszkowska przy współpracy Leszka Brogowskiego, wyd. słowo/obraz terytoria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz