Gdy architekt projektuje w miejscach, które nie są mu zbyt dobrze znane, interpretacje lokalnej kultury często bywają wyostrzone. Niedostateczna znajomość pozwala architektowi spojrzeć na dane tradycje budowlane świeżym okiem. W swej pracy w krajach skandynawskich szwajcarski architekt Peter Zumthor zbadał te zagadnienia ze szczególną wnikliwością wobec topografii, światła i materiałów. Zaowocowało to projektami, które jednocześnie zdają się kontynuować i tworzyć tradycję na nowo. W poniższej rozmowie z fińskim architektem Juhanim Pallasmaa omawia swoje doświadczenia w relacji do znaczenia i wagi tożsamości w architekturze.
Michael Asgaard Andersen
PZ: Starzeję się i zauważam wyraźniej, że połączenie pomiędzy przeszłością a przyszłością rzeczywiście istnieje. Wszystko co robię pochodzi z przeszłości. I nie mam na myśli jedynie form, ale właśnie rzeczy, które powstają pochodząc z przeszłości. Wszystko poprzez swoje istnienie związane jest z przeszłością i jednocześnie łączy się z przyszłością ponieważ rzeczy, które powstają będą jej częścią. Przyszłością moją i przyszłością wielu innych ludzi. I to mnie uspokaja, to daje mi komfort. Ta idea.
JP: Wydaje mi się, że jest to istotny aspekt tradycji - im lepsze są rzeczy, które powstają tym lepiej dzięki nim rozumiemy stare dzieła. Rzeczy nowe ujawniają w nich nową jakość i pokazują stare twory w nowym świetle. I uważam, że to jest właśnie nasza odpowiedzialność. Nie odwracać się plecami do tego, co powstało wcześniej, ale w jakiś sposób starać się przedstawić tego "sens".
PZ: Sztuka i architektura wydają się mówić o pięknie i prawdzie, o momencie szczęścia. Nie zaś o "starym" i "nowym". Tu chodzi raczej o jakość i o piękno. Pamiętam gdy jakieś piętnaście lat temu pewna pani w trakcie wykładu w Holandii zadała mi odważne pytanie: Peter, czy Ty siebie uważasz za nowoczesnego architekta? Odpowiedziałem: Cóż, nie rozumiem tego pytania. Żyję teraz. Cokolwiek robię musi być zatem współczesne. To moja odpowiedź na naszą codzienność.
JP: Wspominałeś o aspekcie życia w architekturze i krajobrazie. Czy jednym z aspektów życia w architekturze nie są ślady pozostawione na niej przez czas, wynikające z "używania" jej? Coś, co moderniści mieli tendencję pomijać ze względu na istniejący w nas ideał - pragnienie wiecznej młodości. Chcemy być wiecznie młodzi. Chcemy zatem aby i nasze budynki takie były. Ty wydajesz się mieć inne podejście. Ja również. Uważam, że zużycie, patyna, ślady po zmianach pogody i cała reszta jedynie wzbogacają budynki. Wprowadzają do nich narrację czasu.
PZ: Tak. Podzielam ten pogląd. Świat pełen jest pięknych, starych budowli i miast. Ilość przykładów byłaby przytłaczająca. Stare budynki, w dodatku dobrze wykonane, dodają ludziom dostojeństwa. Właściwie uważam, że w ogóle chodzi o pewnego rodzaju godność. Starasz otaczać się dobrymi rzeczami. Pracujesz na rzeczy o wysokiej jakości, na piękne rzeczy. To jest godność. Oczywiście jest to także dla Ciebie przywilejem.
JP: Mamy skłonność do myślenia, że nasze życie rozgrywa się na scenie. Wraz z wiekiem nauczyłem się, że nasza więź ze Światem jest znacznie silniejsza. Świat mentalny i świat zewnętrzny są tak naprawdę jednym i tym samym. Są kontinuum. Jeśli przestawisz się na ten sposób myślenia, okaże się, że znaczenie architektury i krajobrazu lub jakiegokolwiek otoczenia jest wyraźnie wzmocnione. Stanie się tak ponieważ będziesz mieć do czynienia nie tylko ze światem, który Cię fizycznie otacza, ale ze światem, który istnieje w twym wyobrażeniu. Twoim, a także innych ludzi, a nawet tych, którzy dopiero będą.
PZ: Cóż, może więc pytanie o tożsamość jest pytaniem o odrębność. Że dzięki niej coś staję się rozpoznawalne, ma swój charakter i jest nieco odmienne. I oczywiście, jak już powiedziałeś, jest w tym jakiś niemal duchowy aspekt. Myślę, że dobra architektura ma swój charakter. Tworzy miejsce - miejsce, do którego możesz się odnieść. To z kolei tworzy tożsamość.
JP: Może nawet w większym stopniu. Przykładowo, jest dla mnie oczywiste, że każdy z krajów skandynawskich ma swoją własną architektoniczną tożsamość. To łatwe. Patrzę i widzę - to jest norweski budynek, tamten jest szwedzki, następny fiński. Ale architektura może wspierać także kulturową tożsamość w szerszym znaczeniu. Nie tylko na poziomie indywidualności. Na wyższym, bardziej abstrakcyjnym. W moim mniemaniu, architektura tworzy pewne ramy dla rozumienia innych rzeczy. Rozumiemy krajobraz, dla przykładu, w relacji do architektury. W relacji do architektury rozumiemy też upływ czasu i tak dalej. Nawet ludzką intuicję. Architektura w jakiś sposób organizuje nasze doświadczenia na poziomie naszych pierwszych osądów. To tylko jeden aspekt tego, jak architektura wpływa na to, co myślimy sobie o nas samych.
PZ: Racja. Zatem, jeśli myślelibyśmy o braku tożsamości, o architekturze pozbawionej tożsamości, czy byłaby to zglobalizowana architektura?
JP: Być może.
PZ: Tożsamość musi mieć coś wspólnego z autentycznością.
JP: Tak. I ma wiele wspólnego z twoją osobistą historią, historią twojej rodziny i historią twojego, szeroko pojętego, świata. My nie jesteśmy tylko tym, czym jesteśmy tu i teraz. Jesteśmy produktem czasu w wielu znaczeniach. Ale zwykliśmy o tym zapominać. Zwłaszcza w świecie nastawionym na "TERAZ". Na przykład, tożsamość poszukiwana jest w modach. Ale te zmieniają się co trzy miesiące. I to, moim zdaniem, obniża rangę jaką do niej przywiązujemy.
PZ: Ale należy także mieć szacunek do innych. Nie można po prostu pozwolić sobie utknąć w miejscu ze swoim "kreowaniem tożsamości". Tu pojawia się odpowiedzialność. To piękne, że drzewo należy do rodziny. To cudowne, że samo w sobie jest unikatowe, ale jako gatunek należy do rodziny. W swoich budynkach lubię to, w jaki sposób i one przynależą do większej grupy, ta z kolei jest częścią krajobrazu miasta lub innego organizmu.
JP: Tak, to słuszna uwaga. Ponieważ dziś tak wielu ludzi wierzy głównie w unikatowość i indywidualizm. A ja nie rozumiem jak mogłyby one oznaczać coś jedynie pozytywnego w architekturze lub sztuce? Uważam, że potrzeba nam odpowiedniej dozy anonimowości i uniwersalizmu w rzeczach, które tworzymy. W innym wypadku one do nas nie przemówią.
PZ: Zwykłe budynki, proste budynki, anonimowe budynki - to jest coś, czego powinniśmy uczyć się na nowo. To naprawdę ciekawe i interesujące. Umiejętność odszukania jakości w tym, co zwykłe. Wykorzystanie jej, pracowanie z nią.
JP: W dzisiejszej architekturze "normalność", "zwyczajność" brzmią prawie jak obraza. Ale one są przecież jakością życiodajną. One muszą być i mogą być podniesione do rangi rzeczy jawnie pięknych.
PZ: Uważam, że muszą istnieć młodzi architekci, którzy myślą podobnie. Muszą być. Ci, którzy są ponad tą całą komercją. Ponad tym, że budynek powinien być schludny i mieć przyjemny wzór na fasadzie. Mam szczęście oglądać zdolnych młodych ludzi u siebie w biurze, którzy chcą wyjść poza tą powierzchowność rzeczy. Jest nadzieja w ich talencie. Ludzie są utalentowani.
Haldenstein, 7 maja 2012 roku
Fragment rozmowy pochodzi z wykładu odbywającego się w trakcie przygotowań do wystawy New Nordic-Architecture and Identity
tłum. Kamil Jakub Natil
źródło: ‘Human Experience and Place: Sustaining Identity’ Architectural Design, 01.11.2012
(tłumaczenie wykonane w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz