Życie między budynkami jest potencjalnie procesem samowzmacniającym się. Gdy ktoś zaczyna coś robić, pojawia się wyraźna tendencja do przyłączania się innych — albo dla wzięcia udziału, albo tylko dla doświadczania tego, co robią inni. W ten sposób ludzie i wydarzenia mogą wpływać na siebie i stymulować się. Kiedy zacznie się ten proces, całkowita aktywność jest prawie zawsze większa i bardziej złożona niż suma początkowo zaangażowanych działalności składowych.
W domu wydarzenia i członkowie rodziny przemieszczają się z pokoju do pokoju, w miarę zmiany centrum aktywności. Gdy pracuje się w kuchni, dzieci bawią się na kuchennej podłodze i tak dalej.
W ogródkach zabaw zauważyć można, że, porównywalnie, także zabawy się wzmacniają. Jeśli jakieś dzieci zaczynają się bawić, inne są zainspirowane, aby wyjść i dołączyć się do gier, a mała grupa może szybko urosnąć. Zaczął się proces.
W domenie publicznej zauważyć można podobne wzory zachowań. Jeśli jest wiele osób albo gdy coś się dzieje, jest tendencja do grupowania się większej ilości ludzi i wydarzeń, a aktywność rośnie zarówno w sensie zakresu, jak i trwania.
Holenderski architekt Frank van Klingeren, który świadomie działał, łącząc i mieszając różne rodzaje aktywności miejskiej w centrach miast, takich jak Dronten i Eindhoven w Holandii, zaobserwował, jak wzrósł cały poziom aktywności w tych miastach jako konsekwencja takiego samowzmacniającego się procesu.
Van Klingeren podsumował swe doświadczenia aktywności w miastach w formule „jeden plus jeden równa się co najmniej trzy".
Uderzającą ilustrację tej zasady znaleziono, studiując wzory zabaw dziecięcych na terenach zabudowy złożonej z domów jednorodzinnych i szeregowych w Danii. Na terenach zabudowy szeregowej „gęstość" dzieci na akr [0,404 hektara] była dwukrotnie wyższa niż na bardziej rozproszonych terenach domów wolno stojących.
W obszarach o podwójnej liczbie dzieci odkryto czterokrotnie wyższy poziom aktywności w dziedzinie zabawy.
Coś się dzieje, bo coś się dzieje, bo coś się dzieje.
To, że życie między budynkami jest procesem samowzmacniającym się pomaga też wyjaśnić, dlaczego wiele nowych osiedli mieszkaniowych jest tak pozbawionych życia i pustych. Na pewno wiele rzeczy się tam dzieje, ale zarówno ludzie, jak i wydarzenia są tak rozciągnięte w czasie i przestrzeni, że poszczególne aktywności niemal nigdy nie mają szansy, by zrosnąć się w większe, bardziej znaczące i inspirujące sekwencje wydarzeń. Proces staje się negatywny: nic się nie dzieje, bo nic się nie dzieje.
Dzieci raczej siedzą w domu i oglądają telewizję, bo na zewnątrz jest tak nudno. Ludzie starsi nie uważają, że siedzenie na ławkach jest szczególnie zajmujące, bo nie ma prawie nic, na co można by popatrzeć. A kiedy bawi się tylko kilkoro dzieci, niewiele osób siedzi na ławkach i niewiele przechodzi, wyglądanie z okien nie jest za bardzo interesujące. Nie ma na co patrzeć.
Ten negatywny proces, w którym życie między budynkami zostaje drastycznie zredukowane, ponieważ różne działalności nie mogą się nawzajem stymulować i wspierać, zauważyć można, jak wspomniano, na wielu terenach podmiejskich, gdzie istnieje krańcowe rozproszenie wydarzeń.
Porównywalne negatywne procesy zaczynają się w związku z renowacją starych dzielnic miast, w których parkingi wielopoziomowe, stacje benzynowe, duże instytucje finansowe itd. przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi oraz wydarzeń. Naturalny poziom aktywności na ulicach, to jest działań związanych z życiem codziennym mieszkańców, spada, ponieważ zmniejsza się ich ilość, a środowisko uliczne podupada. Ulica przybiera charakter opustoszałej ziemi niczyjej, gdzie nikt nie chce przebywać.
Dezintegracja przestrzeni mieszkalnych i stopniowa transformacja terenów ulicznych w obszar, który nikogo nie interesuje to ważny czynnik przyczyniający się do wandalizmu i przestępczości na ulicach.
Ten rozwój sytuacji znaleźć można, w zastraszającym stopniu w wielu dużych miastach amerykańskich. Opisany został przez Jane Jacobs w jej książce pt. „The Death and Life of Great American Cities", co rozwinął Oscar Newman w książce „Defensible Space". Porównywalne procesy występują w niemal wszystkich dużych miastach europejskich.
Gdy przestępczość lub strach staną się problemem, wszyscy unikają ulic — mając po temu słuszne powody. Błędne koło się zamyka.
W związku z wysiłkami na rzecz stworzenia szansy dla procesów pozytywnych ważne jest, by odnotować, że życie między budynkami, ludzie i wydarzenia, które można zaobserwować w danej przestrzeni, są produktem ilości i czasu trwania poszczególnych wydarzeń. Liczy się nie ilość ludzi i wydarzeń, lecz raczej ilość minut spędzonych na powietrzu.
W domu wydarzenia i członkowie rodziny przemieszczają się z pokoju do pokoju, w miarę zmiany centrum aktywności. Gdy pracuje się w kuchni, dzieci bawią się na kuchennej podłodze i tak dalej.
W ogródkach zabaw zauważyć można, że, porównywalnie, także zabawy się wzmacniają. Jeśli jakieś dzieci zaczynają się bawić, inne są zainspirowane, aby wyjść i dołączyć się do gier, a mała grupa może szybko urosnąć. Zaczął się proces.
W domenie publicznej zauważyć można podobne wzory zachowań. Jeśli jest wiele osób albo gdy coś się dzieje, jest tendencja do grupowania się większej ilości ludzi i wydarzeń, a aktywność rośnie zarówno w sensie zakresu, jak i trwania.
Holenderski architekt Frank van Klingeren, który świadomie działał, łącząc i mieszając różne rodzaje aktywności miejskiej w centrach miast, takich jak Dronten i Eindhoven w Holandii, zaobserwował, jak wzrósł cały poziom aktywności w tych miastach jako konsekwencja takiego samowzmacniającego się procesu.
Van Klingeren podsumował swe doświadczenia aktywności w miastach w formule „jeden plus jeden równa się co najmniej trzy".
Uderzającą ilustrację tej zasady znaleziono, studiując wzory zabaw dziecięcych na terenach zabudowy złożonej z domów jednorodzinnych i szeregowych w Danii. Na terenach zabudowy szeregowej „gęstość" dzieci na akr [0,404 hektara] była dwukrotnie wyższa niż na bardziej rozproszonych terenach domów wolno stojących.
W obszarach o podwójnej liczbie dzieci odkryto czterokrotnie wyższy poziom aktywności w dziedzinie zabawy.
Coś się dzieje, bo coś się dzieje, bo coś się dzieje.
To, że życie między budynkami jest procesem samowzmacniającym się pomaga też wyjaśnić, dlaczego wiele nowych osiedli mieszkaniowych jest tak pozbawionych życia i pustych. Na pewno wiele rzeczy się tam dzieje, ale zarówno ludzie, jak i wydarzenia są tak rozciągnięte w czasie i przestrzeni, że poszczególne aktywności niemal nigdy nie mają szansy, by zrosnąć się w większe, bardziej znaczące i inspirujące sekwencje wydarzeń. Proces staje się negatywny: nic się nie dzieje, bo nic się nie dzieje.
Dzieci raczej siedzą w domu i oglądają telewizję, bo na zewnątrz jest tak nudno. Ludzie starsi nie uważają, że siedzenie na ławkach jest szczególnie zajmujące, bo nie ma prawie nic, na co można by popatrzeć. A kiedy bawi się tylko kilkoro dzieci, niewiele osób siedzi na ławkach i niewiele przechodzi, wyglądanie z okien nie jest za bardzo interesujące. Nie ma na co patrzeć.
Ten negatywny proces, w którym życie między budynkami zostaje drastycznie zredukowane, ponieważ różne działalności nie mogą się nawzajem stymulować i wspierać, zauważyć można, jak wspomniano, na wielu terenach podmiejskich, gdzie istnieje krańcowe rozproszenie wydarzeń.
Porównywalne negatywne procesy zaczynają się w związku z renowacją starych dzielnic miast, w których parkingi wielopoziomowe, stacje benzynowe, duże instytucje finansowe itd. przyczyniają się do zmniejszenia ilości ludzi oraz wydarzeń. Naturalny poziom aktywności na ulicach, to jest działań związanych z życiem codziennym mieszkańców, spada, ponieważ zmniejsza się ich ilość, a środowisko uliczne podupada. Ulica przybiera charakter opustoszałej ziemi niczyjej, gdzie nikt nie chce przebywać.
Dezintegracja przestrzeni mieszkalnych i stopniowa transformacja terenów ulicznych w obszar, który nikogo nie interesuje to ważny czynnik przyczyniający się do wandalizmu i przestępczości na ulicach.
Ten rozwój sytuacji znaleźć można, w zastraszającym stopniu w wielu dużych miastach amerykańskich. Opisany został przez Jane Jacobs w jej książce pt. „The Death and Life of Great American Cities", co rozwinął Oscar Newman w książce „Defensible Space". Porównywalne procesy występują w niemal wszystkich dużych miastach europejskich.
Gdy przestępczość lub strach staną się problemem, wszyscy unikają ulic — mając po temu słuszne powody. Błędne koło się zamyka.
W związku z wysiłkami na rzecz stworzenia szansy dla procesów pozytywnych ważne jest, by odnotować, że życie między budynkami, ludzie i wydarzenia, które można zaobserwować w danej przestrzeni, są produktem ilości i czasu trwania poszczególnych wydarzeń. Liczy się nie ilość ludzi i wydarzeń, lecz raczej ilość minut spędzonych na powietrzu.
Poniższy przykład ilustruje tę zależność. Jeśli 3 osoby pozostaną przed swymi domami przez 60 minut, w całym tym czasie 3 osoby obecne są w przestrzeni. Jeśli z kolei każda z 30 osób pozostanie przed swym domem przez 6 minut, to poziom aktywności — cały czas spędzony na zewnątrz — jest ten sam (30 x 6 = 180 minut). W rozpatrywanym okresie nadal pozostawać będą w przestrzeni przeciętnie 3 osoby.
Ani ilość osób, ani wydarzeń, sama w sobie, nie daje zatem prawdziwego wskaźnika poziomu aktywności na danym terenie, ponieważ prawdziwa aktywność, życie między budynkami, jakiego doświadczamy, jest również kwestią długości pobytów na wolnym powietrzu. Implikuje to, że wysoki poziom aktywności na danym obszarze można stymulować zarówno przez zadbanie o to, aby więcej ludzi korzystało z publicznych przestrzeni, jak i przez zachęcanie do dłuższego indywidualnego przebywania na powietrzu, poza domem.
Jeśli zredukuje się prędkość ruchu z 60 do 6 kilometrów na godzinę, to ilość ludzi na ulicach będzie wydawać się 10 razy większa, ponieważ każda osoba pozostawać będzie w zasięgu wzroku 10 razy dłużej.
To podstawowy powód dla godnego odnotowania poziomu aktywności w miastach pieszych, takich jak Dubrownik czy Wenecja. Gdy cały ruch jest powolny, już tylko z tego jednego powodu istnieje życie na ulicach, w przeciwieństwie do tego, co znajdujemy w miastach dla samochodów, gdzie prędkość poruszania się automatycznie redukuje poziom aktywności.
To, czy ludzie poruszają się na piechotę czy samochodami i czy samochody zaparkowane są 5, 100 czy 200 metrów od drzwi wejściowych — to czynniki determinujące aktywność i możliwość spotkania z sąsiadami.
Im dalej od drzwi zaparkowane są samochody, tym więcej zdarzy się na danym terenie, ponieważ wolny ruch oznacza żywe miasta.
Trwanie wszystkich funkcji w domenie publicznej wpływa porównywalnie na poziom aktywności.
Jeśli ludzie mają ochotę pozostawać w przestrzeniach publicznych przez długi czas, kilka osób i kilka wydarzeń może spowodować znaczny wzrost poziomu aktywności.
Jeśli poprawią się okazje do zaistnienia aktywności na wolnym powietrzu na tyle, by przeciętny czas tam spędzany wzrósł z 10 do 20 minut, poziom aktywności na danym obszarze podwoi się.
W porównaniu z czasem zużytym na transport długość pobytu jest czynnikiem o wiele ważniejszym w omawianym kontekście.
Podczas gdy zamiana z ruchu samochodowego na ruch pieszy zwiększy przeciętne trwanie każdej „podróży" na danym obszarze o, powiedzmy, 2 minuty, wzrost długości pobytów na wolnym powietrzu z 10 do 20 minut będzie miał efekt 5 razy większy.
Nawet bardziej niż w przypadku wolnego ruchu prawdziwe jest tu twierdzenie, że dłuższe pobyty na wolnym powietrzu oznaczają żywe tereny mieszkalne i przestrzenie miejskie.
To połączenie — trwanie, które jest równie ważne, jak ilość wydarzeń — tłumaczy w dużej mierze, dlaczego jest tak mało aktywności na wielu nowych osiedlach mieszkaniowych, takich jak osiedla wielokondygnacyjne, gdzie de facto mieszka wielu ludzi. Mieszkańcy przychodzą i odchodzą w wielkich ilościach, ale często mają tylko mierne możliwości, by spędzić dłuższy czas na wolnym powietrzu, poza domem. Nie ma naprawdę żadnych miejsc, gdzie można by przebywać, nie ma nic do roboty. Stąd też pobyty na zewnątrz stają się krótkie, a poziom aktywności jest porównywalnie niski.
Domy szeregowe z małymi podwórkami mogą mieć znacznie mniej mieszkańców, ale o wiele więcej aktywności wokół siebie, ponieważ czas spędzany przez mieszkańca na wolnym powietrzu jest generalnie o wiele dłuższy.
Wykazany związek pomiędzy życiem ulicznym (ilością ludzi i wydarzeniami) a czasem spędzonym na powietrzu zapewnia jeden z najważniejszych kluczy do rozwiązania problemu poprawy warunków do życia między budynkami w istniejących i nowych dzielnicach mieszkaniowych — a mianowicie poprzez poprawę warunków do przebywania na wolnym powietrzu, poza domem.
Ani ilość osób, ani wydarzeń, sama w sobie, nie daje zatem prawdziwego wskaźnika poziomu aktywności na danym terenie, ponieważ prawdziwa aktywność, życie między budynkami, jakiego doświadczamy, jest również kwestią długości pobytów na wolnym powietrzu. Implikuje to, że wysoki poziom aktywności na danym obszarze można stymulować zarówno przez zadbanie o to, aby więcej ludzi korzystało z publicznych przestrzeni, jak i przez zachęcanie do dłuższego indywidualnego przebywania na powietrzu, poza domem.
Jeśli zredukuje się prędkość ruchu z 60 do 6 kilometrów na godzinę, to ilość ludzi na ulicach będzie wydawać się 10 razy większa, ponieważ każda osoba pozostawać będzie w zasięgu wzroku 10 razy dłużej.
To podstawowy powód dla godnego odnotowania poziomu aktywności w miastach pieszych, takich jak Dubrownik czy Wenecja. Gdy cały ruch jest powolny, już tylko z tego jednego powodu istnieje życie na ulicach, w przeciwieństwie do tego, co znajdujemy w miastach dla samochodów, gdzie prędkość poruszania się automatycznie redukuje poziom aktywności.
To, czy ludzie poruszają się na piechotę czy samochodami i czy samochody zaparkowane są 5, 100 czy 200 metrów od drzwi wejściowych — to czynniki determinujące aktywność i możliwość spotkania z sąsiadami.
Im dalej od drzwi zaparkowane są samochody, tym więcej zdarzy się na danym terenie, ponieważ wolny ruch oznacza żywe miasta.
Trwanie wszystkich funkcji w domenie publicznej wpływa porównywalnie na poziom aktywności.
Jeśli ludzie mają ochotę pozostawać w przestrzeniach publicznych przez długi czas, kilka osób i kilka wydarzeń może spowodować znaczny wzrost poziomu aktywności.
Jeśli poprawią się okazje do zaistnienia aktywności na wolnym powietrzu na tyle, by przeciętny czas tam spędzany wzrósł z 10 do 20 minut, poziom aktywności na danym obszarze podwoi się.
W porównaniu z czasem zużytym na transport długość pobytu jest czynnikiem o wiele ważniejszym w omawianym kontekście.
Podczas gdy zamiana z ruchu samochodowego na ruch pieszy zwiększy przeciętne trwanie każdej „podróży" na danym obszarze o, powiedzmy, 2 minuty, wzrost długości pobytów na wolnym powietrzu z 10 do 20 minut będzie miał efekt 5 razy większy.
Nawet bardziej niż w przypadku wolnego ruchu prawdziwe jest tu twierdzenie, że dłuższe pobyty na wolnym powietrzu oznaczają żywe tereny mieszkalne i przestrzenie miejskie.
To połączenie — trwanie, które jest równie ważne, jak ilość wydarzeń — tłumaczy w dużej mierze, dlaczego jest tak mało aktywności na wielu nowych osiedlach mieszkaniowych, takich jak osiedla wielokondygnacyjne, gdzie de facto mieszka wielu ludzi. Mieszkańcy przychodzą i odchodzą w wielkich ilościach, ale często mają tylko mierne możliwości, by spędzić dłuższy czas na wolnym powietrzu, poza domem. Nie ma naprawdę żadnych miejsc, gdzie można by przebywać, nie ma nic do roboty. Stąd też pobyty na zewnątrz stają się krótkie, a poziom aktywności jest porównywalnie niski.
Domy szeregowe z małymi podwórkami mogą mieć znacznie mniej mieszkańców, ale o wiele więcej aktywności wokół siebie, ponieważ czas spędzany przez mieszkańca na wolnym powietrzu jest generalnie o wiele dłuższy.
Wykazany związek pomiędzy życiem ulicznym (ilością ludzi i wydarzeniami) a czasem spędzonym na powietrzu zapewnia jeden z najważniejszych kluczy do rozwiązania problemu poprawy warunków do życia między budynkami w istniejących i nowych dzielnicach mieszkaniowych — a mianowicie poprzez poprawę warunków do przebywania na wolnym powietrzu, poza domem.
fragment,
tłum. Marta A. Urbańska
źródło: Gehl Jan 'Życie między budynkami', wyd. RAM, Kraków, 2009 (fragment użyty w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)
źródło: Gehl Jan 'Życie między budynkami', wyd. RAM, Kraków, 2009 (fragment użyty w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz