1 maj 2013

LOUIS I. KAHN - CISZA I ŚWIATŁO (1969)

Kiedy widzę rzut, widzę go tak jakby był symfonią, królestwem przestrzeni pomiędzy konstrukcją
a światłem. W pewnym sensie przez chwilę nie zwracam uwagi, czy jest prawidłowo
rozwiązany czy nie. Wystarczy, że widzę, że jego główne założenia zostały spełnione, co jest
jakby w rzucie najistotniejsze.


Kiedy widzę plan, który stara się mi sprzedać przestrzenie bez światła, po prostu go odrzucam z
łatwością, gdyż wiem, że jest zrobiony źle.

Także, poddaję pod dyskusję: cisza i światło. Cisza nie oznacza kompletnego milczenia. Oznacza
coś co można by rzec jest bezświetlne (lightless), bezciemnościowe (darkless). To są
wymyślone słowa, bezciemnościowe – nie istnieje takie. Ale niby dlaczego? Bezświetlne,
bezciemnościowe. Pragnienie do istnienia. Do wyrażenia. Niektórzy mogą powiedzieć, że to
jest otaczający nas duch – jeżeli cofniesz się pamięcią i pomyślisz o miejscu w którym światło i cisza
były razem i może cały czas są, i że zostały rozdzielone jedynie na potrzeby dyskusji.

Kieruję się ku światłu, tworzącemu całą rzeczywistość. Poprzez wolę. Poprzez prawo.
Można powiedzieć
światło – dawca rzeczywistości, jest twórcą każdego materiału, a każdy materiał został
stworzony, aby rzucać cień, a cień należy do światła.

Wszystko co robisz jest od razu za grube. Uważam nawet, że myśl sama w sobie jest za gruba. Ale
możesz powiedzieć, że od światła do ciszy, od ciszy do światła musi istnieć jakaś rozmyta
granica i kiedy to zostaje zauważone, wyczute, znajduje się inspirację.

W tej inspiracji, abstrahując od samej inspiracji, jest miejsce, świątynia sztuki. Sztuki będącej
językiem ludzi przed francuskim, rozumiesz, albo przed niemieckim. Ona mówi: język ludzi
to sztuka. Ona wynika z czegoś co wyrasta z pożądania istnienia, potrzeby wyrażenia obietnicy materiału, który ją tworzy.

Artysta czerpie inspirację również z innych pięknych źródeł poprzez doświadczenie
lub przez Odyseję życia, która przechodzi przez zdarzenia w nim następujące, a to co okazuje
się najważniejsze to nie ich daty, ale to w jaki sposób się przez te wydarzenia przechodzi.

Tak właśnie czuje się artysta gdy tworzy. Wie, że właśnie to robi, ale również wie, że ma to wieczną
wartość. Nie czerpie z wydarzeń takich jakie się objawiają. Rozbiera je z czegokolwiek co
może mu ujawnić człowieka. Tradycja to jedynie zbiory takich wydarzeń, zapisek tego co
jest złotym kurzem, spod którego możesz wydobyć prawdziwą naturę człowieka, która jest
niesłychanie istotna jeżeli możesz brać udział w pracy, która będzie trwała – czyli takiej, która
ma sens w jej zwyczajności. I poprzez zwyczajność, rozumiem esencję milczenia.

Także porozmawiajmy trochę o problemach pojawiających się człowiekowi jako architektowi.
Przypuszczając, że powierzono Ci stworzenie – cóż za wspaniałe zlecenie – uniwersytetu.
I zamiast otrzymać gotowy program, pomyśl o uniwersytecie jakby nigdy wcześniej nie
powstał, jakby go tu nie było, nie masz niczego do czego możesz się odnieść, tylko wyczucie
miejsca nauki, niezaprzeczalna potrzeba, niezaprzeczalne pragnienie nas wszystkich, że to miejsce jest do nauki... Przedstawiłem to zagadnienie moim studentom... i jeden powiedział,
że rdzeniem uniwersytetu jest biblioteka... tak jak Akropol. To jest propozycja od umysłu... to
było coś humanistycznego... inna jej część pochodziła od zawodów, profesji.

I tak uniwersytet jest ustanowiony. Biblioteka ustanowionego miejsca, następnie, miejsce zawodów,
biblioteka dla tych zawodów, która się tam znajduje, połączona ponieważ jest tam również
oferta dla umysłu, i to jest jakoś połączone z jednostką, z jeszcze większą ilością ofert dla
umysłu, co jest ofertą świątyni z Akropolu... Teraz jeśli się nad tym zastanowisz, to wszystko
musi być dopasowane do umysłów zróżnicowanych we wspaniałych kierunkach. Przypomina
mi to różnicę pomiędzy ogródkiem, dziedzińcem i placem. Ponieważ twoje połączenie to nie
będą tylko kolumnady i temu podobne, ono będzie duchowe, to połączenie. W jakiś sposób je
wyczujesz... Także jest połączenie, później jest zdanie sobie sprawy z tego co jest ogrodem, co
jest dziedzińcem, co jest aleją, a co jest placem. ..

Granie z tak zwaną architekturą połączeń, które zdaje się nie mieć zasad, jest świadomością
wplątania terenu i budynków, ich powiązania z biblioteką. Teraz jest wiele rzeczy
nieobecnych, tam musi być miejsce wydarzeń... Agora na przykład, to było miejsce
wydarzeń... Agora. Stoa. Stoa była stworzona jeszcze wspanialej... Żadnych podziałów,
tylko kolumny, tylko osłona. Rzeczy zaczęły w nich powstawać. Pojawiły się sklepy. Ludzie
się spotykali, spotkajmy się tam. Jest zacieniona. Przedstawia jakość, architektoniczną, bez
żadnego przeznaczenia. Tylko odczucie czegoś, czego nie możesz zdefiniować, ale musi być
zbudowane...

Ale to jest stanowcza jakość architektury. Ma taką samą jakość jak miejsca religijne. Jest wspaniała.
To jest początek architektury. Nie jest stworzona wg podręcznika, nie powstaje z praktycznych
przyczyn. Powstaje z pewnego rodzaju uczucia, że tam powinien być świat w świecie. Świat,
gdzie ludzki umysł staje się ostry.












Fragmenty z wykładu przeprowadzonego w School of Architecture, ETH Zurych, 12 lutego 1969.
Wykład oficjalnie otworzył wystawę poświęconą dziełom Kahna.

tłumaczenie: Adam Grzesik

2 komentarze:

  1. Znakomite uchwycenie esencji potrzeby architektury

    OdpowiedzUsuń
  2. Architektura jak i wyposażenie wnętrze były, są i będą potrzebne.

    OdpowiedzUsuń