5 paź 2010

ADOLF LOOS - ORNAMENT I ZBRODNIA (1908)

    W skłonności do ozdabiania twarzy i otoczenia należy upatrywać początku sztuk pięknych. To dziecięce gaworzenie malarstwa. Cała sztuka jest erotyczna, a pierwszym ornamentem był krzyż, który wywodził się z erotyki.
     To pierwsze dzieło sztuki i pierwszy akt artystyczny, który pierwszy twórca, dla rozładowania emocji, starał się wyrazić, rozsmarowując kolory na ścianie. Pozioma linia: leżąca kobieta. Pionowa linia: wchodzący w nią mężczyzna. Człowiek, który to stworzył, czuł taki sam popęd jak Beethoven komponujący swoją "IX Symfonię", gdyż, tak jak Beethoven był w tym samym niebie tworząc swoje dzieło. Jednak współcześnie człowiek, który rysuje na ścianach symbole erotyczne, żeby sprostać swojemu wewnętrznemu popędowi, jest albo przestępcą, albo degeneratem.
    Jest oczywiste, że ludzie z takimi symptomami, najczęściej odczuwają ten wewnętrzny przymus w miejscu związanym z czystością, czyli w ubikacjach. Dlatego kulturę kraju można zmierzyć licząc rysunki pokrywające ściany ubikacji. (...) Odkryłem następującą prawdę i zaprezentuję ją światu: ewolucja kultury polega na usuwaniu ornamentu z artykułów codziennego użytku. Myślałem, że tym stwierdzeniem dostarczę wszystkim powodów do zadowolenia. Ale nikt mi nie podziękował. Ludzie byli przygnębieni. Smuciło ich to, że nie będą już mogli stworzyć nowej dekoracji. Myśleli: dlaczego to, co mógł zrobić każdy Murzyn, to, co dawniej mogły robić wszystkie narody ma być zabronione nam, ludziom XIX wieku? Przedmioty pozbawione dekoracji, które w poprzednich tysiącleciach stworzyła ludzkość, były porzucane i niszczone. Nie zachowały się drewniane ławy z czasów Karolingów, ale każdy śmieć, który miał choćby odrobinę ozdób, był czyszczony i stawał się przedmiotem kolekcji. Mało tego - wznoszono wspaniałe pałace, żeby miał odpowiednie miejsce. Ludzie spacerowali ze smutkiem wokół gablot, zawstydzeni własną impotencją. Każda epoka miała swój własny styl, czyżby więc tylko nasz wiek miałby go nie mieć? Pod słowem styl ludzie rozumieli dekorację. Ale ja powiedziałem: Nie płaczcie! Widzicie to, co sprawia, że nasza kultura jest wielka - to niemożność stworzenia nowej formy dekoracji. Przezwyciężyliśmy ornament i dlatego zwyciężyliśmy! Już niedługo odczujemy satysfakcję. Niedługo ulice miast będą lśnić jak białe ściany, niczym święte miasto, Syjon, niebiańska metropolia. Dzisiaj dekoracje nie wywołują żadnych pożądliwych uczuć, podobnie jak wytatuowane ciała nie wzbudza już estetycznych zachwytów tak, jak odczuwają to Papuasi, ale przeciwnie - raczej je zmniejsza. Ludzie bowiem są zadowoleni ze swoich prostych ubrań i szczęśliwi, że nie muszą nosić czerwonych spodni w złote prążki, paradując niczym małpki kataryniarza na jarmarku. Istnieją jednak złe duchy, które nie mogą tego znieść i pragną, by ludzkość została na wieki niewolnikiem ornamentu. Dlatego zdarza się, że zadowolenie wzbudza papierośnica bez ozdób, ale nawet jeśli kosztuje tyle samo co zdobiona, nie znajduje nabywcy.
    A ja powiedziałem: 'Spójrzcie na pokój, w którym umarł Goethe. Jest wspanialszy od całego renesansowego splendoru, a foremny mebel bardziej pociąga niż rzeźbiony i ozdobiony witrażami mebel muzealny. Język Goethego jest wspanialszy niż jakikolwiek przepełniony ornamentami językowymi wiersz z kręgu Pegnitzschafer.
    Tak więc epidemia ornamentu została zaaprobowana przez państwo i otrzymała subsydia z publicznych funduszy. Postrzegam to jako krok do tyłu. Nie zgadzam się z argumentem, że dekoracje polepszają jakość życia kulturalnych ludzi, a także nie zgadzam się ze stwierdzeniem "ale jeśli to ładny ornament..." Ja i wszyscy wykształceni ludzie wokół mnie nie mamy poczucia, że wzrasta jakość naszego życia. Gdy mam ochotę zjeść kawałek piernika, wolę żeby był on okrągły a nie w kształcie serca, dziecka czy jeźdźca w całości pokrytych wzorami. Człowiek żyjący w XV wieku nie zrozumiałby mnie, jednak współcześni ludzie mnie zrozumieją. Obrońca ornamentu uważa, że moje dążenie do prostoty przypomina umartwianie się. Nie, szacowny profesorze ze szkoły rzemiosł artystycznych. ja się nie umartwiam! Tak mi bardziej smakuje. (...) Te same warzywa będą smakować innemu jeśli były gotowane godzinami i podane z miodem oraz orzechami. Dekorowane talerze są bardzo drogie, a zwykłe białe, które podobają się nowoczesnemu człowiekowi - bardzo tanie. Z tych dwóch jeden powiększa swoje oszczędności, drugi powiększa długi. To samo dotyczy narodów. Biada ludziom należącym do kultury, która pozostaje w tyle za rozwojem. Anglicy stają się coraz bogatsi, my coraz biedniejsi. (...) Ornament to strata siły roboczej, a z tego powodu także i zdrowia. Zawsze tak było. Jednak dzisiaj oznacza to także stratę materiałów, a te trzy rzeczy składają się na utratę kapitału.
    Ornament nie jest już organicznie związany z naszą kulturą - już jej nie wyraża, Dziś ozdoba nie ma żadnego związku z nami czy światem, który go wyraża. Dziś ozdoba nie ma żadnego związku z nami czy światem, który go tworzy. Nie ma potencjału niezbędnego do rozwoju.
    Ornament może być naprawdę estetyczny tylko wówczas, gdy wytworzony był bardzo precyzyjnie, z najlepszych materiałów, w wyniku pracy wzmożonej do granic możliwości. Teraz człowiek, który traktuje ornament jako bezużyteczną pozostałość poprzednich epok, natychmiast zauważy męczącą, chorą, współczesną dekorację. Dzisiaj już nikt z naszego kręgu kulturowego, nie może tworzyć ornamentów. Ale nie dotyczy to ludzi lub społeczeństw, które nie żyją jeszcze na tym poziomie.
    Brak ornamentu wprowadził nieoczekiwanie sztukę na wyższy poziom. Symfonii Beethovena nie napisałby człowiek noszący ubrania z jedwabiu, atłasu i koronek. Kto dziś ubiera się w atłasowe stroje, nie jest artystą, ale raczej bufonem lub malarzem amatorem. Staliśmy się subtelniejszymi i bardziej wyrafinowanymi ludźmi.


Fragmenty. Esej w tłumaczeniu Edyty Tomczyk. Źródło: August Sarnitz, Loos, wyd. Taschen, Koln, 2006 (tekst zamieszczony w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)
   

2 komentarze:

  1. gingerbread to piernik, a nie chleb imbirowy. pozdrawiam google translate.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki! w sumie to rzeczywiscie dosyc zabawne, zwlaszcze ze tak zostalo wydane przez Taschen :)

    OdpowiedzUsuń