Architektura jako zakład.
Wykonywać własną pracę każdego dnia, z problemami które wywołują wielkie tematy, ale także i małymi szczegółami, jest sposobem na uprawnienie architektury bardziej jako rzemiosła niż profesji. Rzemiosło architekta jest filtrem, przez który ten działa i marzy aby oprzeć się sprzecznościom współczesnego czasu, filtrem który jest w mocy stale rozpalać nadzieje. Prawdziwym generatorem architektury jest światło. Bez świtała nie ma przestrzeni. Transformacja jest finałem aktu architektonicznego. Uprawiać architekturę oznacza przekształcać jedną równowagę w nową równowagę. Żyję w sprzecznościach dnia codziennego, lecz w momencie tworzenia znajduję przeciwciała które wyhodowałem w moich najgłębszych korzeniach. Czas jest narzędziem czytania czasu. Dystans czasowy modyfikuje moje spojrzenie, cztery lub pięć lat później widzę inaczej moje konstrukcje. Architektura musi realizować się w historii, w kulturze, w geografii swojego czasu i zdobywać inne znaczenia, to właśnie jest jej bogactwo. Architekturę mierzy się w wymiarze trwania, na krótki okres pozostaje w kronikach, potrzeba zaś czasu aby ją docenić. Uprawiać architekturę oznacza przekształcać kondycję natury w kondycję kultury. Prawdziwym klientem architekta jest historia. Nie ma żadnego nowego rozwiązania bez przeszłości. Świętość jest fundamentalną potrzebą człowieka. Noszę zawsze przy sobie ołówek, pomaga mi myśleć. Symetria nie jest jakąś dziwaczną estetyką, jest sposobem na kontrolowanie światła. Architekt powinien wiedzieć wszystko, aby być w stanie zapomnieć wszystko.
Mieszkać.
„Przede wszystkim miejsce zamieszkania powinno być przedmiotem naszej szczególnej troski. Twierdzę, że jeśli ludzie żyliby jak ludzie, ich domami byłyby świątynie”. Minęło sto pięćdziesiąt lat od tej zaskakującej uwagi Ruskina a dom pozostaje wciąż przedmiotem naszej szczególnej troski. Wielkie transformacje terytorialne i technologiczne które charakteryzują dwudziesty wiek, które zmieniły wiele aspektów życia codziennego ale także paradoksalnie wzmocniły niektóre czynniki stałe powiązane z głębszymi odczuciami które charakteryzują życiową przestrzeń człowieka. Ile razy w wielkim pędzie życia codziennego słyszeliśmy ten zwrot: „jestem zmęczony, idę do domu”. Gdzie poprzez tą deklarację człowiek rozpoznaje że dom pozostaje jeszcze do dzisiaj ostatnim schronieniem, przestrzenią bezpieczeństwa, miejscem przeznaczonym do refleksji i pamięci, gdzie jest możliwe kultywować ludzkie zasoby i psychologiczne konieczności aby stawiać czoła dniu następnemu. W domu bowiem właśnie człowiek odnajduje ukojenie i spokój poprzez znajomą i przyjazną przestrzeń która jest dla niego przyjacielem. Która każdego dnia objawia się jako podobna ale także odmienna z powodu zmian dokonujących się w samym cyklu solarnym. Być może właśnie dlatego przestrzeń współczesna jest naznaczona napięciami ni niepokojami które prowadzą do wykorzenienia człowieka ze swojej tożsamości i jest jeszcze możliwe odnaleźć w schronieniu, zakotwiczonym w szczególnym miejscu, owe przeciwciała które wspierają wartości mieszkaniowe i których człowiek ma stałą potrzebę. „Mieszkanie” jest zatem sposobem życia i na tej samej zasadzie sposobem na odnalezienie siebie samego. „Mieszkanie jest pierwsze niż budowanie” jak zauważa Matrin Heiddeger oddając w ten sposób prymat habitatu zakorzenionego w geografii, kulturze, historii, gdzie człowiek poza tym że dba o siebie samego, poszukuje swoich korzeni i umacnia własne tradycje. Z pewnością dom dzisiaj przypomina o potrzebie nowej relacji pomiędzy człowiekiem a jego środowiskiem, właśnie w momencie kiedy krajobraz i terytorium są w sposób nieunikniony skazane na postępujące zuborznie. W tym kontekście, dla każdego z nas dom stale przedstawia pewną unikalną formę, niepowtarzalną, powiązaną z naszą indywidualnością, która aspiruje do tego aby sprzeciwić się procesowi homologizacji i banalizacji otoczenia. W momencie w którym coraz bardziej czujemy się wspólnikami w szalonym i pozbawionym hamulców sposobie życia, codzienne schronienie pozostaje punktem odniesienia, gdzie nieświadomie odnajdujemy przeszłość, naszą kulturę, historię, pamięć. Dom dzisiaj, podobnie jak prawdopodobnie i dom wczoraj, odpowiada na transformacje nałożone przez świat zewnętrzny, z jego nowymi technologiami, rewolucją elektroniczną, nowymi materiałami, stale nieoczekiwanymi formami i obrazami które jednoczą się z naszymi zwyczajami, sposobem życia i wrażliwością. Nie dająca się zatrzymać mobilność, uczyni jeszcze bardziej prowizorycznym nasze zamieszkiwanie w miejscu, które prawdopodobnie okaże się mniej stabilne i pewne niż w przeszłości. To poprowadzi nas, do życia na łuku naszego istnienia, do życia w wielu domach z innymi doświadczeniami w nieoczekiwanych kontekstach terytorialnych, daleko od naszego źródła. Ale to może jedynie wzmocnić pierwotną potrzebę człowieka aby mieszkać [...].
Tłum. Daniel Zarewicz, z Mario Botta, Quasi un Diario. Frammenti intorno all’architettura, Le Lettere, Firenze 2003, p. 213-214.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz