16 wrz 2012

PRZEMYSŁAW TRZECIAK - HISTORIA, PSYCHIKA, ARCHITEKTURA

Historia sztuki, zajęta porządkowaniem dzieł według ich formalnych podobieństw, często zapomina o artyście. Czy jest w ogóle możliwe dotarcie do twórcy, gdy mamy do dyspozycji jedynie jego dzieła? Jeśli uznać je za "tekst" wypowiedzi człowieka wrażliwego, wplątanego dziesiątkami nici w życie swojej epoki, zarówno życie materiale, jak i duchowe, jeśli założyć, że psychologia dostarcza nam narzędzi do poznawania psychiki tego człowieka (jego rzeczywistości wewnętrznej), historia zaś narzędzi do poznania epoki (rzeczywistości zewnętrznej), to sądzę, że zamiar taki nie jest skazany na niepowodzenie.

Dzieło architektury jest obiektywizacją naczelnych idei epoki, ale też jest specyficznym wytworem funkcji psychofizycznych. Dithley wprowadził pojęcie struktury psychicznej jako stosunku określającego funkcje psychiczne jednostki czy też zbioru jednostek. Stosunek ten nadaje jednostce lub ich zbiorowi, swoistą fizjonomię. Człowiek tworzy w określonych okolicznościach, wyładowuje swój zasób energii duchowej, by w rezultacie uzyskać dzieło będące wyrazem struktury, jej "tekstem". Dzieło architektury jest jednak także samodzielną strukturą, której nie można rozłożyć, w drodze analizy, na elementy będące wyrazem różnych funkcji psychicznych.

Po to jednak, by móc "czytać" dzieło architektury, "musimy wyjść poza proces twórczy i spojrzeć nań z zewnątrz, a dopiero wtedy stanie się on obrazem dającym wyraz znaczeniom. Wtedy nie tylko wolno nam, ale wręcz musimy mówić <<sensie>>. A tym samym to, co uprzednio było czystym zjawiskiem, staje się czymś, co w powiązaniu z innymi zjawiskami coś oznacza, czymś, co odgrywa określoną rolę, służy pewnym celom, przynosi znaczące skutki. A kiedy uda nam się to wszystko zobaczyć, mamy poczucie, że coś poznaliśmy i wyjaśniliśmy" (C.G. Jung, Archetypy i symbole). Wyjaśniać architekturę to poprzez własną świadomość docierać do świadomości twórcy, widzieć ją we wszystkich zależnościach i uwikłaniach w określone relacje przedmiotowe oraz ideowe. Proces ten ma niewiele wspólnego z Worringerowskim "wczuwaniem się", którego zastosowanie może wytworzyć cechy pozornie wspólne, a w istocie nie istniejące. Konieczne jest więc ujmowanie obiektu jakby w dalszej perspektywie, która pozwala ujrzeć go na szerszym tle.

To szersze tło pozwala uchwycić pojęcie episteme Bachelarda-Foucaulta, a więc wszystko to, co składa się na charakterystyczny dla danej epoki sposób myślenia, warunkujący sposób poznania tej epoki.

Elementami episteme okresu 1750-1950 są:
- konieczność określania swego stosunku do maszyny oraz jej konsekwencji: fabryki, miasta, racjonalizmu w myśleniu i działaniu,
- zniszczenie języka symbolicznego, obowiązującego dotąd, co wywołuje ciągłe próby stworzenia nowego języka, który byłby zrozumiały dla odbiorcy (rola ornamentu w architekturze)
- zniszczenie dotychczas funkcjonującego mecenatu kościelno-dworskiego i przekształcenie dzieła w towar. Architekt produkuje każdorazowo dla innego odbiorcy i rozwiązuje inne zadania. Gwałtowna urbanizacja stwarza ogromne zapotrzebowanie na architekturę miejską (zjawisko architektury masowej w ramach ogólniejszego zjawiska kultury masowej). Pociąga to za sobą zjawiska standaryzacji elementów architektury (fasady z elementów metalowych w USA i Anglii) oraz typizacji (liczne konkursy na wzorcowe domy, szpitale, dworce itp.) w nurcie określonym racjonalnie, a zjawiska ograniczenia pracy architekta do rysunku fasady w nurcie określonym emocjonalnie;
- przyjęcie pojęcia czasu retrospektywnego, pozwalającego twórcy w każdym momencie teraźniejszości na sięganie do całej znanej przeszłości, w czasie i przestrzeni (zjawisko eklektyzmu);
- uczucie niezadowolenia z teraźniejszości budzące nostalgię i wyobcowanie ze swego czasu;
oraz istniejące równolegle:
- uczucie dumy z osiągnięć ludzkiego rozumu, pragnienie podporządkowania (lub pogodzenia) człowieka sposobowi myślenia typowemu dla rewolucji przemysłowej
-utrwalenie się świadomości, że psychika człowieka jest wyposażona oprócz rozumu także w uczucia, co pozwala rozważać i badać własną duszę. To "zstąpienie do piekieł samopoznania" J.G.Hamanna jest kluczem do poznania tajemnic świata i sztuki. Twórca określa swą postawę zarówno wobec rzeczywistości zewnętrznej, jak i wobec rzeczywistości wewnętrznej.

Wszystkie wymienione tu zjawiska, które należy traktować łącznie jako elementy jednej episteme, kształtują się około połowy XVIII wieku i zmuszają człowieka do całkowicie nowego określenia swego miejsca w świecie, do zmiany wszystkich stosunków i pojęć. Europa wchodzi wówczas w fazę nowego przyspieszenia i pozostaje w niej właściwie do dziś, narzucając ją reszcie świata. Wszelkie zmiany zauważalne w tym czasie mają charakter ilościowy i nie zmieniają istotnych elementów episteme.

Opanowanie przez architekturę po 1950 roku nowych konstrukcji, pozwalających na odejście od dziewiętnastowiecznych systemów szkieletowych, za których technologią, wykształconą w architekturze przemysłowej, weszła także estetyka budynku fabrycznego, rodzi możliwość nowej syntezy. Innym elementem tej syntezy jest powszechne dziś wśród twórców zrozumienie wzrastających zagrożeń ludzkich wartości. Wiemy dziś lepiej niż kiedykolwiek, że świat w którym żyje człowiek, jest nie tylko światem materialnym, ale i duchowym, nie tylko światem sprawnych funkcji, ale także światem niespodzianki i tajemnicy rodzących emocje. Coraz częściej przekonujemy się, że między człowiekiem i przedmiotami istnieją współzależności, w których materialne związki nie są najważniejsze.

W 1975 roku Jurgen Joedicke zamieścił w miesięczniku "Bauen und Wohnen" refleksję, w której czytamy: "Dla Sullivana jak i jego (bezpośrednich) następców było jasne, że budynek musi nie tylko pełnić określone funkcje, ale także oddziaływać w sferze emocjonalnej. Idee funkcjonalizmu spowodowały w swych następstwach sztuczny podział na nieutylitarne i utylitarne elementy w architekturze, a w dalszej kolejności redukcję elementów nieutylitarnych. Elementów tych jednak rozdzielać nie wolno! [...] Każde dzieło budownictwa poza funkcją powinno oferować nam coś więcej - dawać również okazję doświadczenia osobistego przeżycia estetycznego"

Sądzę, że chodzi tu nawet o coś znacznie ważniejszego niż tylko o "osobiste przeżycie estetyczne". Chodzi o odzyskanie pełni człowieczeństwa. "Każdą kulturę - zauważa Ellul - trzeba rozpatrywać jako całość. Przekształcenie przez działanie techniki jednego jej elementu powoduje wstrząs na wszystkich innych obszarach. Dzisiaj wszystkie narody świata przeżywają kryzys kultury spowodowany konfliktami i wewnętrzną walką, wynikającymi z techniki. Ponadto - jak wskazuje Margaret Mead - ponieważ w każdym człowieku zawarte są cechy kulturowego środowiska, w którym żyje, sprzeczności i zakłócenia występujące w tym środowisku dają się zauważyć w każdej indywidualnej istocie ludzkiej"

Ponieważ do utopii raczej należy zaliczyć możliwość zahamowania rozwoju techniki lub cofnięcia go, człowiek musi stworzyć mechanizmy obronne dla własnej psychiki. Jedynie architektura, stanowiąca ramy przestrzenne egzystencji człowieka, towarzysząca człowiekowi wszędzie i przez całe życie, architektura rozumiana nie jako pojedyncze budowle, ale jako środowisko życia, może i powinna odzyskać dla człowieka poczucie utraconej równowagi.

S.Morawski w wypowiedzi na sesji poświęconej romantyzmowi, w listopadzie 1975 roku, stwierdził, że począwszy od końca lat pięćdziesiątych, "to co obserwujemy dzisiaj w określonych tendencjach i nurtach sztuki awangardowej, jest swoistym, znacznie zmodyfikowanym, ale niemniej dziedzictwem oryginalnej twórczości romantycznej. Inaczej formułując - jest próbą obrony wartości duchowych przed bezwarunkowym dyktatem sił technologicznych i organizacyjno-biurokratycznych, kształtujących naszą teraźniejszość i zapowiadających sposób ludzkiego istnienia w dniu jutrzejszym"

Rewolucja przemysłowa XVIII wieku spowodowała rozbicie jedności świata i człowieka. Funkcje racjonalnie zdecydowanie zdominowały inne funkcje psychiczne w skali społecznej. Nawet w tych krótkich okresach, gdy twórca wyrywał się im spod kontroli, wciąż, obok prądów emocjonalnych, płynął szeroki nurt rzeczowych, racjonalnych rozwiązań. W twórczości architektonicznej, zawsze po XVIII wieku mniej lub bardziej spójnej, wyodrębniły się dwa przeciwstawne nurty. Dopiero lata pięćdziesiąte stwarzają optymistyczną szansę, że jak niegdyś architektura stanie się jednością natury, techniki i sztuki; jednością, w której człowiek odnajdzie może jedność swojej psychiki. Przede wszystkim architektura, spośród wszelkich przejawów twórczości, ma szansę urzeczywistnienia pięknej definicji Francisa Bacona: Ars est homo additus naturae. Jest to wielka szansa i wielka odpowiedzialność architektury.

źródło: Przemysław Trzeciak, "Historia, psychika, architektura" , PIW, 1988 r. 
(fragment użyty w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)

2 komentarze: