Samuel Penn: Pracujecie w
Bazylei z Emmanuelem Christem i prowadzicie jednostkę naukową na
ETH. Wasz program nauczania nazywa się „Transfer typologii”,
który zakłada projektowanie nowej architektury w oparciu o
istniejące typy budynków. Czy mógłbyś wyjaśnić czym
kierowaliście się proponując taki właśnie program?
Christoph Gantenbein:
„Transfer typologii” jest metodą projektowania opartą o nasz
sposób rozumienia i postrzegania architektury. Oczywiście,
wierzymy, że proces projektowy i analizy nie mogą być od siebie
oddzielone. Pozwolę sobie najpierw opowiedzieć o patrzeniu na
architekturę jako zjawisko, a następnie przejdę do metod, którymi
posługujemy się ucząc. Słowo „architektura” oznacza dla nas
przede wszystkim typologie miejskie.
Do tej pory studiowaliśmy je na
przykładzie czterech miast – Hong Kongu, nowoczesnego Rzymu,
Nowego Jorku i Buenos Aires. Skupialiśmy się na typach budynków,
nie tylko portretując je, ale analizując istotne przykłady pod
kątem tego co je wyróżnia, ich objętości, masy – tego co
tworzy i określa tkankę miejską. Staraliśmy się zrozumieć
miasto za pośrednictwem jego architektury. Jesteśmy głęboko
przekonani, co sprawdza się w naszej praktyce, że architektura i
urbanistyka nie mogą być oddzielone. W naszym biurze, przez
trzynaście lat działalności zawsze staramy się, projektując
nawet najmniejszy dom, szukać relacji jakie projektowany budynek
będzie nawiązywał ze swoim otoczeniem. Zawsze projektujemy
architekturę, która koresponduje z miastem. Nie jest to nowy sposób
myślenia. Aldo Rossi mówił, że architektura jest głęboko
zakorzeniona w mieście oraz, że jej sens to wyrażanie miejskości.
Pochodzisz ze Szkocji i myślę, że oczekujesz typowo szwajcarskiego
punktu widzenia. Zaskakujące jest to, że takiego nie ma. Istnieje
równolegle inna tradycja, z którą nie jesteśmy związani.
Mianowicie alpejska kultura niemal klasycystycznego pojmowania
architektury jako obiektu w krajobrazie. My skupiamy się na mieście
i dostrzegamy, że miasto ma dziś ogromne problemy. Są ludzie
którzy wkładają ogromny wysiłek w analizę współczesnych
przekształceń miast jak Rem Koolhaas czy Herzog i de Meuron w
Studio Basel. Te analizy są potrzebne aby zrozumieć miasto. Kiedy
jednak przychodzi do tworzenia miasta nową architekturą większość
architektów jest zupełnie bezradna. Bazując na tych
obserwacjach, wypracowaliśmy na ETH metodę, która zakłada że
cokolwiek robisz jako kreatywna jednostka jest ściśle połączone z
istniejącą kulturą. Jesteśmy przekonani, że modernistyczny mit o
architekcie – geniuszu jest kłamstwem. Twórczość jako
produkowanie idei pochodzącej jedynie z wyobraźni architekta
prowadzi do efektów, które mogą być zrozumiane jedynie przez ich
twórcę. To stereotyp, który został przypisany zawodowi architekta
i w naszym przekonaniu pielęgnowanie takich przesądów jest
niebezpieczną tendencją. Źle pojęta wolność jest poważnym
ograniczeniem kreatywności. Tworzenie z niczego nie prowadzi do
większej wolności. Powiedziałbym, że prawdziwe jest zdanie
odwrotne – pełna wolność pozbawia twoje wynalazki, pomysły,
wytwory treści, znaczenia. Jeśli potrafisz radzić sobie z obecną wiedzą,
kulturą architektoniczną możesz zajść dużo dalej. Budynki Hong
Kongu są dużo bardziej radykalne niż fantazje ekspresjonistyczne
Hermanna Finsterlina czy Hansa Scharouna. Ta architektura jest
fascynująca z powodu jej relacji z krajobrazem, wymiarów i
estetyki. Nie powstawała aby być radykalna, jest w rzeczywistości
pragmatyczną odpowiedzią na warunki w których musiała zaistnieć.
Tego właśnie uczymy naszych studentów. Próbuj patrzeć na to co
istnieje, analizuj, staraj się zrozumieć zasady i na podstawie tych
racjonalnych czynników wygeneruj swój projekt.
SP: Chciałbym
poruszyć temat analizy kontekstu, nie tylko tego fizycznego,
materialnego ale również kulturowego. Wydaje się, że są dwie
drogi radzenia sobie z tym problemem. Pierwszą strategią jest
pragmatyczne zbieranie danych z najbliższego otoczenia projektowanego budynku i na tej podstawie budowanie formy
która z nich wynika. Druga droga, którą forsują Jacques Herzog,
Pierre de Meuron, Marcel Meili i Roger Diener w Studio Basel to
ogólne studia form urbanistycznych w całej Szwajcarii i innych
krajach. Rozmowy, które przeprowadziłem do tej pory ze studentami i
wykładowcami w instytucie w Bazylei krążą wokół tego co
powiedziałeś o „bezradnym” architekcie. Oni mogą studiować
urbanistykę, mogą zbierać dane na temat kontekstu, grupować, ale
i tak pozostają bezradni kiedy przychodzi moment na konkretne
decyzje dotyczące architektury. Myślę, że Wasz program na na celu
załatanie tej dziury, dążenie do pogodzenia analiz kontekstu z
kreacyjnym, opartym na indywidualnych decyzjach działaniem, w którym
nie ma nic co moglibyśmy rozpoznać jako tradycję.
CG: O to właśnie chodzi.
Efekt warunków, opisanych przez fakty i dane z jednej strony i
architektura z jej autonomicznymi regułami z drugiej. To jest
wyzwanie, które my próbujemy podjąć studiując przykłady
anonimowej miejskiej architektury. Jak architektura reaguje na
klimat, jak zajmuje terytorium, jak reaguje na ruch uliczny czy
rozwój polityczny – te wszystkie warunki są rozpoznawalne w
budynku. Z drugiej strony architektura ma swoje generalne odwieczne
zasady. Z takim przeświadczeniem zebraliśmy naszą kolekcję faktów
i planów czterech miast. Studiowaliśmy architekturę tych
nowoczesnych postindustrialnych miast. Czuliśmy że historyczne
miasta jak np. Wenecja nie dałyby nam odpowiedzi na współczesne
pytania. To była logiczna i intuicyjna decyzja, żeby skupić się
na nowoczesnych miastach – intuicyjna ponieważ lubimy te cztery
miasta i mamy emocjonalny stosunek do ich architektury. Chcieliśmy
zrozumieć jak powstały budynki Hong Kongu, jaki system powołał je
do istnienia. To co robimy w ramach badania typologii jest bardzo
naukowe, ale również bardzo artystyczne. Nie uważam, że możliwym
jest tworzenie architektury bez emocjonalnego stosunku do niej, bez
zrozumienia jej kultury. Taki punkt widzenia zawdzięczamy naszym
nauczycielom. Hans Kollhoff otworzył nasze oczy na cuda
historycznych miast a my przełożyliśmy ten entuzjazm na analizy
miast nowoczesnych. Kultywowanie architektonicznej wrażliwości jest
prawdopodobnie najważniejszą częścią rozwoju architekta, a
równie ważne jest aby nauczyciel architektury przekazał swój
punkt widzenia swoim studentom.
SP: Wydaje mi się, że
wasze podejście do historii jest głębsze niż tylko scenograficzny
opis, w którym studia polegają na kopiowaniu lub imitowaniu
motywów. Czy to prawda?
CG: Emanuel i ja jesteśmy
nietypowo zainteresowani historią. Po dyplomie obaj dostaliśmy
stypendium wyjazdowe do Włoch aby studiować renesansową, barokową
i modernistyczną architekturę. Interesuje się historią
polityczną, co pomaga mi rozumieć architekturę w
historyczno-politycznym kontekście. Zrozumienie architektury bez
wiedzy na temat społecznych, ekonomicznych i technologicznych
realiów w jakich powstała wydaje mi się niemożliwe. Te dane
pozwalają uchwycić emocjonalną stronę budynków. Kiedy studiujesz
renesansową architekturę, kiedy odwiedzasz budynki Brunelleschi'ego
czy Michała Anioła, zaczynasz rozumieć indywidualne podejście
każdego z twórców. Odczuwam niesamowitą łączność z
architektami sprzed 500 lat. Byli osadzeni w konkretnym kontekście i
konieczna jest znajomość tego kontekstu aby zauważyć indywidualne
cechy ich dzieł. Mieli swoje zamiłowania do materiałów, form,
proporcji. Ktoś może powiedzieć że jesteśmy zainteresowani
niehistorycznymi aspektami historycznej architektury.
SP: To co interesujące w
waszym podejściu to próba reinterpretacji historii sztuki,
uprawiacie rodzaj antyhistorii sztuki.
CG: Tak, to co nas
pozytywnie porusza to pojęcie czystej architektury. Żeby je
zrozumieć, trzeba wyabstrahować architekturę z jej historycznego i
socjologicznego kontekstu.
SP: Kontekst, w którym
uczyli się i pracowali dawni mistrzowie bardzo się różni od
obecnego. Działali w bardzo konkretnym środowisku i zastanawiam się
czy zajmowali się historią w podobnym stopniu jak my dzisiaj. Czy
byli zainteresowani gromadzeniem i analizowaniem faktów o kontekście, czy też
robili co mogli aby osiągnąć czystą architekturę i dostosować
ją do otaczającego ją środowiska miejskiego. Interesuje mnie przesąd, że w
jakiś sposób dzięki zbieraniu wielkiej ilości informacji budynek
powstaje jako produkt uboczny procesu, jest ukształtowany przez
obiektywne dane, niepodważalne czynniki, a nie jest efektem
inwencji, czy geniuszu. Myślisz, że zbiór informacji może mieć
ostateczny wpływ na budynek, który projektujemy, czy też raczej,
że istnieje dyscyplina architektury, kanon, który daje nam
konkretne wytyczne pozwalające zrozumieć co jest właściwe w
projektowaniu. Myślę, że powinniśmy być uczciwi w tym co robimy
i nie kryć się za zasłoną informacji.
CG: Oczywiście. Zbiór
informacji nie może być automatycznie przetłumaczony na
architektoniczną czy urbanistyczną formę. Architektura to nie
sianie informacji i zbieranie form. To dlatego uważamy, że
komputerowa fabrykacja form i parametryczne metody projektowania
otwierają wiele możliwości ale nie są dobrą i ciekawą ścieżką.
Pozwala ona tworzyć niesamowite obiekty, ale dla nas nie to jest
najważniejsze. Żeby zaprojektować rzecz i wykorzystać w procesie
projektowania własne umiejętności i pasje, muszę pracować z
czymś co uznam za istotne. Praca w oderwaniu od szerszej
rzeczywistości nas irytuje, podobnie jak irytowała Michała Anioła.
W Bazylice Św. Piotra i w Palazzo Farnese wymyślił architekturę,
która przywróciła Rzymowi jego dawną świetność. Miał władzę
aby swoimi decyzjami zmienić przyszłość miasta. Gdzie dziś mamy
do czynienia z taką sytuacją, z takim potencjałem? Myślę, że
jesteśmy świadkami wielkiego kryzysu miast, miejskość jest bardzo
mglistym pojęciem. To okazja by sformułować dobrą „definicję”,
określić co ma znaczyć miejskość w dzisiejszych czasach. W XIX
wieku we Francji to słowo miało bardzo precyzyjne znaczenie –
burżuazyjne społeczeństwo, szerokie aleje, bardzo formalne
przestrzenie. W różnych czasach miejskość oznaczała różne
rzeczy. Dziś odczuwamy zupełny brak spójnej idei, konstruktywnych
postulatów dotyczących kształtu współczesnego miasta. Panuje
opinia, że modernistyczny model jest przestarzały i problematyczny.
Dużo słyszy się krytyki, nie ma jednak żadnego pozytywnego
programu, pomysłu na rozwiązanie kłopotów współczesnych miast.
Kiedy zbieramy informacje w miastach które badamy, nie szukamy
jedynie danych statystycznych czy suchych obserwacji, ale staramy się
poszukać w realnych budynkach odpowiedzi na dzisiejsze pytania. Z
tych badań wypływają często proste wnioski. Gęstość zabudowy
nie jest jedynie ekonomiczną czy ekologiczną wartością, ale
koniecznym warunkiem tworzenia się miejskości. Przestrzenna
bliskość działania ludzi jest konieczna aby można było mówić o
mieście. Miasto jest tworem, który powstaje w konkretnych warunkach
przestrzennych i który dotyczy konkretnych ludzi. Dzisiejsze
wirtualne sieci internetowe nie mają na to żadnego wpływu.
Charakter współczesnego miasta będzie odczuwalny w nowej formule
przestrzeni publicznej. Jej zdefiniowanie, uściślenie to dziś
bardzo istotne zadanie dla architektów. Wierzymy, że wyraz miasta
przyszłości może zbliżyć się do XIX w. tradycyjnych
europejskich ideałów. Hongkong, który był budowany przede
wszystkim w latach 60. i 70. XX w. ma przestrzenną i fizyczną
jakość podobną do XIX w. europejskich miast. Potrzebujemy zatem
bardzo jasnego pomysłu, kierunku, aby wykorzystać kreatywne siły
efektywnie.
źródło: fragment wywiadu: Christoph Gantenbein, "Architektura i edukacja", aefoundation.co.uk, styczeń 2012,
tłum. mateusz (fragment użyty w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)
Więcej na temat badań tego szwajcarskiego duetu można usłyszeć tu: http://www.multimedia.ethz.ch/speakers/d_arch/2011_hs/bauten_04/?doi=10.3930/ETHZ/AV-5d774adc-3c66-4a95-8bef-3818550f32ac&autostart=true
OdpowiedzUsuńJest to nagranie z wykładu wprowadzającego na ETH z 2011 roku.