11 wrz 2012

CHRISTOPH GANTENBEIN - ARCHITEKTURA I EDUKACJA (wywiad)

Samuel Penn: Pracujecie w Bazylei z Emmanuelem Christem i prowadzicie jednostkę naukową na ETH. Wasz program nauczania nazywa się „Transfer typologii”, który zakłada projektowanie nowej architektury w oparciu o istniejące typy budynków. Czy mógłbyś wyjaśnić czym kierowaliście się proponując taki właśnie program?

Christoph Gantenbein: „Transfer typologii” jest metodą projektowania opartą o nasz sposób rozumienia i postrzegania architektury. Oczywiście, wierzymy, że proces projektowy i analizy nie mogą być od siebie oddzielone. Pozwolę sobie najpierw opowiedzieć o patrzeniu na architekturę jako zjawisko, a następnie przejdę do metod, którymi posługujemy się ucząc. Słowo „architektura” oznacza dla nas przede wszystkim typologie miejskie.
Do tej pory studiowaliśmy je na przykładzie czterech miast – Hong Kongu, nowoczesnego Rzymu, Nowego Jorku i Buenos Aires. Skupialiśmy się na typach budynków, nie tylko portretując je, ale analizując istotne przykłady pod kątem tego co je wyróżnia, ich objętości, masy – tego co tworzy i określa tkankę miejską. Staraliśmy się zrozumieć miasto za pośrednictwem jego architektury. Jesteśmy głęboko przekonani, co sprawdza się w naszej praktyce, że architektura i urbanistyka nie mogą być oddzielone. W naszym biurze, przez trzynaście lat działalności zawsze staramy się, projektując nawet najmniejszy dom, szukać relacji jakie projektowany budynek będzie nawiązywał ze swoim otoczeniem. Zawsze projektujemy architekturę, która koresponduje z miastem. Nie jest to nowy sposób myślenia. Aldo Rossi mówił, że architektura jest głęboko zakorzeniona w mieście oraz, że jej sens to wyrażanie miejskości. Pochodzisz ze Szkocji i myślę, że oczekujesz typowo szwajcarskiego punktu widzenia. Zaskakujące jest to, że takiego nie ma. Istnieje równolegle inna tradycja, z którą nie jesteśmy związani. Mianowicie alpejska kultura niemal klasycystycznego pojmowania architektury jako obiektu w krajobrazie. My skupiamy się na mieście i dostrzegamy, że miasto ma dziś ogromne problemy. Są ludzie którzy wkładają ogromny wysiłek w analizę współczesnych przekształceń miast jak Rem Koolhaas czy Herzog i de Meuron w Studio Basel. Te analizy są potrzebne aby zrozumieć miasto. Kiedy jednak przychodzi do tworzenia miasta nową architekturą większość architektów jest zupełnie bezradna. Bazując na tych obserwacjach, wypracowaliśmy na ETH metodę, która zakłada że cokolwiek robisz jako kreatywna jednostka jest ściśle połączone z istniejącą kulturą. Jesteśmy przekonani, że modernistyczny mit o architekcie – geniuszu jest kłamstwem. Twórczość jako produkowanie idei pochodzącej jedynie z wyobraźni architekta prowadzi do efektów, które mogą być zrozumiane jedynie przez ich twórcę. To stereotyp, który został przypisany zawodowi architekta i w naszym przekonaniu pielęgnowanie takich przesądów jest niebezpieczną tendencją. Źle pojęta wolność jest poważnym ograniczeniem kreatywności. Tworzenie z niczego nie prowadzi do większej wolności. Powiedziałbym, że prawdziwe jest zdanie odwrotne – pełna wolność pozbawia twoje wynalazki, pomysły, wytwory treści, znaczenia. Jeśli potrafisz radzić sobie z obecną wiedzą, kulturą architektoniczną możesz zajść dużo dalej. Budynki Hong Kongu są dużo bardziej radykalne niż fantazje ekspresjonistyczne Hermanna Finsterlina czy Hansa Scharouna. Ta architektura jest fascynująca z powodu jej relacji z krajobrazem, wymiarów i estetyki. Nie powstawała aby być radykalna, jest w rzeczywistości pragmatyczną odpowiedzią na warunki w których musiała zaistnieć. Tego właśnie uczymy naszych studentów. Próbuj patrzeć na to co istnieje, analizuj, staraj się zrozumieć zasady i na podstawie tych racjonalnych czynników wygeneruj swój projekt.

SP: Chciałbym poruszyć temat analizy kontekstu, nie tylko tego fizycznego, materialnego ale również kulturowego. Wydaje się, że są dwie drogi radzenia sobie z tym problemem. Pierwszą strategią jest pragmatyczne zbieranie danych z najbliższego otoczenia projektowanego budynku i na tej podstawie budowanie formy która z nich wynika. Druga droga, którą forsują Jacques Herzog, Pierre de Meuron, Marcel Meili i Roger Diener w Studio Basel to ogólne studia form urbanistycznych w całej Szwajcarii i innych krajach. Rozmowy, które przeprowadziłem do tej pory ze studentami i wykładowcami w instytucie w Bazylei krążą wokół tego co powiedziałeś o „bezradnym” architekcie. Oni mogą studiować urbanistykę, mogą zbierać dane na temat kontekstu, grupować, ale i tak pozostają bezradni kiedy przychodzi moment na konkretne decyzje dotyczące architektury. Myślę, że Wasz program na na celu załatanie tej dziury, dążenie do pogodzenia analiz kontekstu z kreacyjnym, opartym na indywidualnych decyzjach działaniem, w którym nie ma nic co moglibyśmy rozpoznać jako tradycję.

CG: O to właśnie chodzi. Efekt warunków, opisanych przez fakty i dane z jednej strony i architektura z jej autonomicznymi regułami z drugiej. To jest wyzwanie, które my próbujemy podjąć studiując przykłady anonimowej miejskiej architektury. Jak architektura reaguje na klimat, jak zajmuje terytorium, jak reaguje na ruch uliczny czy rozwój polityczny – te wszystkie warunki są rozpoznawalne w budynku. Z drugiej strony architektura ma swoje generalne odwieczne zasady. Z takim przeświadczeniem zebraliśmy naszą kolekcję faktów i planów czterech miast. Studiowaliśmy architekturę tych nowoczesnych postindustrialnych miast. Czuliśmy że historyczne miasta jak np. Wenecja nie dałyby nam odpowiedzi na współczesne pytania. To była logiczna i intuicyjna decyzja, żeby skupić się na nowoczesnych miastach – intuicyjna ponieważ lubimy te cztery miasta i mamy emocjonalny stosunek do ich architektury. Chcieliśmy zrozumieć jak powstały budynki Hong Kongu, jaki system powołał je do istnienia. To co robimy w ramach badania typologii jest bardzo naukowe, ale również bardzo artystyczne. Nie uważam, że możliwym jest tworzenie architektury bez emocjonalnego stosunku do niej, bez zrozumienia jej kultury. Taki punkt widzenia zawdzięczamy naszym nauczycielom. Hans Kollhoff otworzył nasze oczy na cuda historycznych miast a my przełożyliśmy ten entuzjazm na analizy miast nowoczesnych. Kultywowanie architektonicznej wrażliwości jest prawdopodobnie najważniejszą częścią rozwoju architekta, a równie ważne jest aby nauczyciel architektury przekazał swój punkt widzenia swoim studentom.

SP: Wydaje mi się, że wasze podejście do historii jest głębsze niż tylko scenograficzny opis, w którym studia polegają na kopiowaniu lub imitowaniu motywów. Czy to prawda?

CG: Emanuel i ja jesteśmy nietypowo zainteresowani historią. Po dyplomie obaj dostaliśmy stypendium wyjazdowe do Włoch aby studiować renesansową, barokową i modernistyczną architekturę. Interesuje się historią polityczną, co pomaga mi rozumieć architekturę w historyczno-politycznym kontekście. Zrozumienie architektury bez wiedzy na temat społecznych, ekonomicznych i technologicznych realiów w jakich powstała wydaje mi się niemożliwe. Te dane pozwalają uchwycić emocjonalną stronę budynków. Kiedy studiujesz renesansową architekturę, kiedy odwiedzasz budynki Brunelleschi'ego czy Michała Anioła, zaczynasz rozumieć indywidualne podejście każdego z twórców. Odczuwam niesamowitą łączność z architektami sprzed 500 lat. Byli osadzeni w konkretnym kontekście i konieczna jest znajomość tego kontekstu aby zauważyć indywidualne cechy ich dzieł. Mieli swoje zamiłowania do materiałów, form, proporcji. Ktoś może powiedzieć że jesteśmy zainteresowani niehistorycznymi aspektami historycznej architektury.

SP: To co interesujące w waszym podejściu to próba reinterpretacji historii sztuki, uprawiacie rodzaj antyhistorii sztuki.

CG: Tak, to co nas pozytywnie porusza to pojęcie czystej architektury. Żeby je zrozumieć, trzeba wyabstrahować architekturę z jej historycznego i socjologicznego kontekstu.

SP: Kontekst, w którym uczyli się i pracowali dawni mistrzowie bardzo się różni od obecnego. Działali w bardzo konkretnym środowisku i zastanawiam się czy zajmowali się historią w podobnym stopniu jak my dzisiaj. Czy byli zainteresowani gromadzeniem i analizowaniem faktów o kontekście, czy też robili co mogli aby osiągnąć czystą architekturę i dostosować ją do otaczającego ją środowiska miejskiego. Interesuje mnie przesąd, że w jakiś sposób dzięki zbieraniu wielkiej ilości informacji budynek powstaje jako produkt uboczny procesu, jest ukształtowany przez obiektywne dane, niepodważalne czynniki, a nie jest efektem inwencji, czy geniuszu. Myślisz, że zbiór informacji może mieć ostateczny wpływ na budynek, który projektujemy, czy też raczej, że istnieje dyscyplina architektury, kanon, który daje nam konkretne wytyczne pozwalające zrozumieć co jest właściwe w projektowaniu. Myślę, że powinniśmy być uczciwi w tym co robimy i nie kryć się za zasłoną informacji.

CG: Oczywiście. Zbiór informacji nie może być automatycznie przetłumaczony na architektoniczną czy urbanistyczną formę. Architektura to nie sianie informacji i zbieranie form. To dlatego uważamy, że komputerowa fabrykacja form i parametryczne metody projektowania otwierają wiele możliwości ale nie są dobrą i ciekawą ścieżką. Pozwala ona tworzyć niesamowite obiekty, ale dla nas nie to jest najważniejsze. Żeby zaprojektować rzecz i wykorzystać w procesie projektowania własne umiejętności i pasje, muszę pracować z czymś co uznam za istotne. Praca w oderwaniu od szerszej rzeczywistości nas irytuje, podobnie jak irytowała Michała Anioła. W Bazylice Św. Piotra i w Palazzo Farnese wymyślił architekturę, która przywróciła Rzymowi jego dawną świetność. Miał władzę aby swoimi decyzjami zmienić przyszłość miasta. Gdzie dziś mamy do czynienia z taką sytuacją, z takim potencjałem? Myślę, że jesteśmy świadkami wielkiego kryzysu miast, miejskość jest bardzo mglistym pojęciem. To okazja by sformułować dobrą „definicję”, określić co ma znaczyć miejskość w dzisiejszych czasach. W XIX wieku we Francji to słowo miało bardzo precyzyjne znaczenie – burżuazyjne społeczeństwo, szerokie aleje, bardzo formalne przestrzenie. W różnych czasach miejskość oznaczała różne rzeczy. Dziś odczuwamy zupełny brak spójnej idei, konstruktywnych postulatów dotyczących kształtu współczesnego miasta. Panuje opinia, że modernistyczny model jest przestarzały i problematyczny. Dużo słyszy się krytyki, nie ma jednak żadnego pozytywnego programu, pomysłu na rozwiązanie kłopotów współczesnych miast. Kiedy zbieramy informacje w miastach które badamy, nie szukamy jedynie danych statystycznych czy suchych obserwacji, ale staramy się poszukać w realnych budynkach odpowiedzi na dzisiejsze pytania. Z tych badań wypływają często proste wnioski. Gęstość zabudowy nie jest jedynie ekonomiczną czy ekologiczną wartością, ale koniecznym warunkiem tworzenia się miejskości. Przestrzenna bliskość działania ludzi jest konieczna aby można było mówić o mieście. Miasto jest tworem, który powstaje w konkretnych warunkach przestrzennych i który dotyczy konkretnych ludzi. Dzisiejsze wirtualne sieci internetowe nie mają na to żadnego wpływu. Charakter współczesnego miasta będzie odczuwalny w nowej formule przestrzeni publicznej. Jej zdefiniowanie, uściślenie to dziś bardzo istotne zadanie dla architektów. Wierzymy, że wyraz miasta przyszłości może zbliżyć się do XIX w. tradycyjnych europejskich ideałów. Hongkong, który był budowany przede wszystkim w latach 60. i 70. XX w. ma przestrzenną i fizyczną jakość podobną do XIX w. europejskich miast. Potrzebujemy zatem bardzo jasnego pomysłu, kierunku, aby wykorzystać kreatywne siły efektywnie.

źródło: fragment wywiadu: Christoph Gantenbein, "Architektura i edukacja", aefoundation.co.uk, styczeń 2012, 
tłum. mateusz  (fragment użyty w zakresie uzasadnionym nauczaniem, kopiowanie tekstu w celach komercyjnych jest zabronione)

1 komentarz:

  1. Więcej na temat badań tego szwajcarskiego duetu można usłyszeć tu: http://www.multimedia.ethz.ch/speakers/d_arch/2011_hs/bauten_04/?doi=10.3930/ETHZ/AV-5d774adc-3c66-4a95-8bef-3818550f32ac&autostart=true

    Jest to nagranie z wykładu wprowadzającego na ETH z 2011 roku.

    OdpowiedzUsuń